Wlewają zupę do termosów, pakują suche ubrania, sprawdzają trasę. Pinezka pokazuje, że przed nimi długa droga. Syryjczycy, do których docierają, są w lesie od dawna, nie wiedzą, co robić. – Tłumaczyliśmy im, w jak trudnej są sytuacji. Że nie możemy im pomóc dostać się do Niemiec, że jak złapie ich Straż Graniczna, wylecą za druty, na Białoruś. Czułam bezradność, ale wiedziałam, że nie o moje emocje tu chodzi i że zrobimy dla nich tyle, ile możemy – mówi Marianka Komornicka. To była jej pierwsza akcja na polsko-białoruskim pograniczu. Dołączyła do działającego tu Punktu Interwencji Kryzysowej, prowadzonego przez warszawski Klub Inteligencji Katolickiej.
Marianka jest wychowanką Sekcji Rodzin – jednej z flagowych inicjatyw KIK-u. – Uczymy się współpracy i odpowiedzialności, budujemy relacje, które trwają latami. Długo myślałam, że KIK jest hermetyczny, aż odkryłam, jak wiele inicjatyw humanitarnych realizuje. Akurat rozpoczął się kryzys na granicy z Białorusią. Odliczałam dni do moich osiemnastych urodzin. Dzień po nich pakowałam się na mój pierwszy dyżur na Podlasiu – mówi Marianka. I dodaje: – Wielu moich rówieśników chciałoby się w coś zaangażować, ale nie wiedzą, jak i gdzie mogą działać. A KIK bardzo szybko mobilizuje ludzi, daje nam odpowiedzialność, ale też stwarza bezpieczne środowisko.
Obecnie gros energii idzie w pomoc ofiarom wojny w Ukrainie: – Prowadzimy m.in. hostel interwencyjny dla osób, które uciekły z Ukrainy, ale ze względu na pochodzenie czy kolor skóry dużo trudniej im uzyskać systemową pomoc. Za to też ogromnie cenię moje środowisko – podkreśla Marianka. – Patrzymy tam, gdzie jest najciemniej, i od razu działamy.
fot. Tomasz Kaczor
Ostatnie ustalenia przed przyjazdem autobusów z dziećmi ewakuowanymi z ośrodka opiekuńczego z Białej Cerkwi niedaleko Kijowa. Po prawej stronie stoją Jakub Kiersnowski – prezes warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, i Jan Murawski – sekretarz. W ramach Sekcji Rodzin, która jest częścią KIK w stolicy, funkcjonuje kilkanaście grup rówieśniczych, działających w systemie podobnym do skautingu. Co roku nową grupę tworzy ponad 20 ośmioletnich dzieci. Przez kolejne lata spotykają się regularnie, wyjeżdżają na obozy. Ich wychowawcami są licealiści i studenci – również wychowankowie Sekcji Rodzin. Wolontariusze angażujący się w kolejne akcje pomocy Ukrainie organizowane przez KIK to w dużej części młodzi wychowankowie i osoby związane z Sekcją Rodzin.
fot. Tomasz Kaczor
Zorganizowana przez KIK akcja ewakuacyjna dzieci z niepełnosprawnościami z ośrodka opiekuńczego w Białej Cerkwi. W jednej z warszawskich hal przygotowano dla nich punkt wytchnieniowy. Była tam również Marianka. – Pamiętam, że karmiłam jedno z dzieci, bardzo powoli jadło, a dookoła mnie były inne czekające na swoją kolej. Wszyscy tam znaleźliśmy się w nieskończonym morzu potrzeb, na które trzeba było cierpliwie odpowiedzieć.