Łubieński w eseistycznej Książce o śmieciach opowiada o przyczynach rozhulanej produkcji tworzyw sztucznych, niefrasobliwości w nabywaniu i konsumowaniu produktów, a także konsekwencjach, jakie ponoszą fauna i flora w wyniku naszych działań. Rdzeń książki, czyli refleksje wywołane przez nerwicę ekologiczną czy szerzej: poczucie bezradności, zbudowany jest na lekkim literackim szkielecie. Autor z opowieści o przypadkowo znalezionym opakowaniu środka na potencję czy kilku nabojach wysnuwa historie o znaczącej wadze ekologicznej.
Obrazy świeżo wyklutych żółwi mylących światła nadmorskiej restauracji ze światłem księżyca, ptaki budujące gniazda z poliestru, wypełnione plastikiem żołądki ryb nie nastrajają pogodnie. Podobnie jak nieudane próby etycznej produkcji niektórych sprzętów czy powolne działania EEB – organizacji walczącej na rzecz prawa do naprawy produktów. Gorzko brzmi opowieść o najstarszej żarówce znajdującej się w bazie straży pożarnej w Kalifornii, która świeci nieprzerwanie od 1901 r. Relikt czasów gdy przedmioty trwały dekady.
W walce o dobro planety odpowiedzialność przenoszona jest na maluczkich. Natomiast to przede wszystkim korporacje, koncerny i politycy mają szansę realnie coś zmienić, ale też wiedzą, że np. „wydobycie metali rzadkich w miejscach objętych konfliktem zbrojnym to niższe ceny surowców, zero standardów, oficjalnej kontroli i nadzoru”. Wiedzą i korzystają z tego.
Czytaj także
Jak zważyć marnowanie?
–
Stanisław Łubieński
Książka o śmieciach
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2020, s. 290