29 niewysłanych listów to projekt przygotowany przez szwedzką pisarkę Idę Linde, tłumaczkę Justynę Czechowską oraz Pio Kalińskiego, założyciela wydawnictwa Lokator. To nie pierwsze przedsięwzięcie tych trojga osób – od 2015 r. krakowska oficyna publikuje powieści Linde w przekładzie Czechowskiej (Jeśli o tobie zapomnę, stanę się kimś innym, Poleciały w kosmos, Na północ jedzie się, by umrzeć). Wszystkie cieszą się dużym zainteresowaniem. Szwedzki oryginał listów znacząco różni się w formie od wydania polskiego – choć łączy je niewielki nakład, w Szwecji listy zostały wydane jak zszyta (przypominająca książkę) broszura z wydrukami tekstów z ręcznie wykonanym tytułem na okładce. Historia powstania tego niezwykłego tomu jest zadziwiająco prosta – Linde postanowiła przeczytać zapisane w kopiach roboczych maile, których z jakichś względów nie wysłała.
Trudno nazywać 29 niewysłanych listów książką – to pięknie opakowany zbiór literackich miniatur Linde, wydanie limitowane, sygnowane numerem i podpisami autorki oraz tłumaczki.
29 niewysłanych listów to także projekt dzielenia się intymnością – trafił (za pośrednictwem poczty bądź bezpośrednio) do rąk 101 osób ze świata kultury i literatury, przyjaciół, bliskich, sprzymierzeńców, których wybrała trójka – chyba można pokusić się o takie stwierdzenie – autorów.
Sprezentowali upominek, który tworzy niezwykłą poetycką więź między nimi a czytającymi, obdarowanymi.
Na 29 niewysłanych listów składają się wiersze prywatne i intymne, są to wspomnienia, rozrachunki, szczere wyznania skierowane do różnych osób, zapiski, utrwalone fragmenty zdań czy wypowiedzi. Nadawczyni jest matką, córką, przyjaciółką, kochanką, poetką, która powoli odkrywa swoje lęki, słabości, rozterki i najgłębsze uczucia, schowane nawet przed sobą.
Motto 29 niewysłanych listów stanowi cytat z amerykańskiej pisarki Chris Kraus – „Every letter is a love letter”. Czy niewysłany list także jest listem miłosnym? Dlaczego nigdy nie został on wysłany? O czym świadczy zachowanie go dla siebie? Linde napisze: „Nie chciałam rozmawiać z tobą w inny sposób”. Okazuje się, że niewysłanie, pozostawienie tych przemyśleń, urwanych zdań, wyznań sobie może być jedynym sposobem na szczerą rozmowę, gestem sprawczym, (paradoksalnie) świadectwem odwagi i – bez wątpienia – gestem miłosnym. „Jesteś drugą połową mojej myśli”, „Kiedyś powiedziałaś, że mnie kochasz”, „Gdybym była młodsza, zakochałabym się w tobie”, „Tak naprawdę jestem ci winna wszystko”, „Mówisz, że mogłabyś pojechać ze mną gdziekolwiek, ale że z pewnością znudziłoby ci się po czterech latach, a jednak chciałabyś mieć te cztery lata ze mną” – wyznaje nadawczyni niewysłanego listu. Pozornie nieznaczące drobiazgi, wypowiedziane mimochodem słowa, frazy zostają zapamiętane i uczą uważności – to na nich koncentruje się opowieść. Niewysłanie tych intymnych opowieści z jednej strony można uznać za akt braku odwagi, z drugiej jednak – to jeden z piękniejszych sposobów, by sprawdzić, jakie emocje rządzą nami w danej chwili.