W prezentowanym tekście odniosę się do trzech znanych teorii śnienia: psychoanalitycznego teatru snu Sigmunda Freuda, uwag na temat bezprzestrzennych marzeń sennych Henriego Bergsona i trzeźwego, oneirokrytycznego okultyzmu Waltera Benjamina. Te trzy sposoby myślenia o śnie i marzeniu sennym stwarzają przesłanki dla trzech możliwych polityk: śnienia, wiecznego czuwania i przebudzenia. Refleksję na temat snów chcę więc odnieść do problematyki egzystencjalnej i społecznej.
Freud albo polityka śnienia
W Objaśnianiu marzeń sennych kluczowe wydaje mi się rozpoznanie dotyczące głównego interesu lub wiodącego życzenia snu, jakim jest po prostu wola kontynuowania śnienia. Freud pisze otwarcie: „W pewnym sensie wszystkie marzenia senne to sny dla wygody; służą one zamiarowi kontynuowania stanu snu, zamiarowi śnienia zamiast przebudzenia. Marzenie senne to strażnik, a nie mąciciel stanu śnienia”[1]. Życzenie dalszego spania jest przez Freuda traktowane zawsze jako motyw kształtowania się śnienia. Oznacza to, że każde udane marzenie senne jest spełnieniem tego życzenia. Paradoks polega na tym, że Freud w żadnym miejscu nie zastanawia się nad powodem przebudzenia: jak jest ono możliwe, skoro marzenie senne jest strażnikiem snu? Ogranicza swe zainteresowania jedynie do paradoksów pamięci, wysuwając dwie hipotezy: rozproszenia („Rano sen dosłownie »rozwiewa się«”) oraz poszerzenia pamięci („Z drugiej strony zdarza się, że pamięć o marzeniach sennych jest nadzwyczaj trwała”[2]).
Sądzę, że potraktowanie marzenia sennego jako „strażnika snu” powoduje, iż u Freuda marzenia muszą się stać formacjami fasadowymi – konstrukcjami, które jedynie podpierają sen. Freud w Objaśnianiu marzeń sennych posługuje się co najmniej czterema wiodącymi terminami na określenie różnych form reprezentacji: die Vorstellung (przedstawienie), die Entstellung (zniekształcenie), die Verstellung (przekręcenie), die Darstellung (uobecnienie). O ile przedstawienie i uobecnienie mają długą tradycję filozoficzną, o tyle już zniekształcenie i przekręcenie są oryginalnymi pomysłami Freuda. Marzenie senne spełnia życzenie snu, ale spełnia je pokrętnie, poprzez zniekształcenie. „Jeśli owo wymagające wyjaśnienia zachowanie – pisze Freud – określimy jako fakt zniekształcenia, to powstaje następujące pytanie: »Skąd się ono bierze?«”[3]. Freud nie pyta, skąd się bierze potrzeba dalszego śnienia, nie docieka także, skąd motyw przebudzenia. Pyta: skąd się bierze przekręt? Odpowiedź o źródło zniekształcenia okazuje się bardzo prosta: „Im surowsza cenzura, tym bardziej staranne przebranie, tym dowcipniejsze środki, jakie mają naprowadzić czytelnika na ślad prawdziwego znaczenia”[4]. Mylilibyśmy się jednak, wyprowadzając z tego wniosek, że bez cenzury nie byłoby zakłócenia, nie byłoby maskarady, zniekształcenia. Cenzura okazuje się wszechobecna, a jest tak choćby z tego powodu, że każde życzenie natrafia na życzenie przeciwne (die Gegenwunschträume). Należy więc zareagować zdziwieniem, że u Freuda nie spotykamy „marzenia przeciwnego” do marzenia kontynuowania snu, nie znajdujemy „marzenie o przebudzeniu”. Sny lękowe nawet tam, gdzie pojawia się pożar, nie są przez niego traktowane w ten sposób. Należy do milczących przesłanek psychoanalizy, że przeciwstawienie snu i czuwania nigdy nie jest pełne. Sen to przewartościowanie wszystkich wartości psychicznych: słabe staje się mocne, duże staje się małe, puste jest wypełnione, dobrze zdefiniowane rozmyte. Nigdy jednak „nieprzytomne” nie staje się „w pełni przytomne”. „Mowa we śnie – doda Freud – charakteryzuje się budową podobną do struktury brecci – formacji skalnej, w której większe kawałki różnorodnego materiału zespolone są stwardniałą masą wypełniającą”[5]. We śnie mowa staje się rzeźbą. W ciągu dnia świadomość nigdy nie staje się pełna, bo nie jest materią stałą, ale lotną lub płynną. Sny jako materia stała – dla Freuda – są jak stalagmity, myśli są jak obłoki lub dymy z komina. Stałość form nieświadomości i niestałość świadomości – to główny krajobraz kopalni autora Psychopatologii życia codziennego. Z tego właśnie powodu u Freuda nigdy nie doświadczamy pełnej zdrady głównego życzenia snu. Przebudzenie jest martwe. Czuwa tylko zapracowany Freud.