Doświadczają go wszyscy bohaterowie książki Jacka Hołuba. Bolą metalowe sztućce, krople deszczu uderzające o parapet i wełniane swetry. Najtrudniejsze są jednak codzienne sytuacje oparte na zasadach życia społecznego, do przestrzegania których autystyczny mózg nie posiada niezbędnych instrukcji.
Hołub buduje galaktykę, w której każdy z rozmówców ze spektrum jest osobną planetą, z unikalnym dla siebie zestawem zasad, ograniczeń i zalet. Dla galaktyki wspólne jest jedno: zbyt późne otrzymanie diagnozy. Autor, jako jeden z pierwszych w Polsce, daje dorosłym z diagnozami ASD przestrzeń narracyjną, której potrzebowali. Nie ma w niej miejsca na autystyczną poprawność, co może szokować w obecnym dyskursie, skierowanym do przewrażliwionych „modą na autyzm” czytelników. Stworzył tym samym szansę na ściągnięcie masek, autorefleksję pełną dobitnej szczerości, w której nie brakuje miejsca na śmiech.
To opowieść o dorosłych, którzy potrzebują swoich pluszaków, kocyków i rutyny. Krytyka terapii behawioralnej, stającej się dla osób z autyzmem mniej lub bardziej wyrafinowaną tresurą, odbierającą podmiotowość i pozostawiającą ich z psychicznymi bliznami. To zwierzenia osób straumatyzowanych – zarówno Autystów, jak ich opiekunów i partnerów.
Książka Hołuba rozlicza nas z ignorancji i uprzywilejowania. Na kilkaset stron wpuszcza do świata, który nie mieści się już w kategorii „tabu”. Świata, w którym wszystko mamy bardziej.
Jacek Hołub Wszystko mam bardziej. Życie w spektrum autyzmu Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024, s. 248