fbpx
Dominika Kozłowska maj 2021

Prawo do decydowania

Własne „Tak” – taki tytuł nosiła rozmowa, jaką przeprowadziłam z Józefą Hennelową na początku mojej pracy w roli redaktorki naczelnej miesięcznika „Znak”. Zapadły mi mocno w pamięć jej słowa, że mężczyźni, którzy chcą decydować o tym, „jak kobieta powinna przeżywać macierzyństwo, nie mają bladego pojęcia, co czują kobiety w ciąży niechcianej, gdy cały ich organizm nie wyraża zgody na dziecko”

Artykuł z numeru

Za wyborem i życiem

Czytaj także

Dominika Kozłowska

Co dalej z prawem aborcyjnym w Polsce?

Hennelowa miała świadomość, że takiego wewnętrznego sprzeciwu nie zmieni się ani żadnym kazaniem, ani samym prawem. Społeczna i polityczna odpowiedzialność polega na tym, aby budować warunki, w których kobieta może decydować o macierzyństwie i mówić mu świadome, własne „tak”. Co więcej, Hennelowa podkreślała, że prawo, które bezwarunkowo zakazuje przerywania ciąży, nie opowiada się po stronie życia. Przywoływała przykład socjalistycznej Rumunii, gdzie obowiązywał bezwzględny zakaz przerywania ciąży, a jednocześnie domy dziecka były miejscami nędzy, przemocy i samotności.

Kiedy na początku lat 90. Sejm rozpoczął pracę nad senackim projektem nowej ustawy dotyczącej warunków przerywania ciąży, Hennelowa została wiceprzewodniczącą komisji sejmowej. W intencji osób takich jak ona nowa ustawa miała nie tylko określać warunki dopuszczalności przerywania ciąży, lecz przede wszystkim dawać podwaliny pod rzeczywistą ochronę praw reprodukcyjnych oraz pod odpowiedzialną politykę społeczną. Bilans ostatnich trzech dekad jest pesymistyczny. Sposób potraktowania opiekunów dzieci z niepełnosprawnościami protestujących w Sejmie i walczących o godne warunki do ich wychowywania jest smutnym przykładem politycznej hipokryzji tzw. obrońców życia.

Restrykcyjne jak na warunki europejskie prawo zostało z czasem określone mianem „aborcyjnego kompromisu”.

W rzeczywistości było to raczej porozumienie zawarte między przywódcami Kościoła a konserwatywnymi politykami. Aż do czasu pierwszych rządów PiS uznawane ono było przez polskich biskupów i znaczną część sił politycznych. Zmiany, jakie zaszły w ostatnich latach, sprawiły, że nie ma już powrotu do dawnych rozwiązań. Obowiązujące obecnie w Polsce jedne z najbardziej restrykcyjnych w naszej części świata przepisów z pewnością zostaną zmienione, gdy Zjednoczona Prawica utraci władzę. Na niemalże całkowity zakaz aborcji nie ma nie tylko zgody społecznej, ale i moralnej.

Dlatego sprawą tak ważną jest podjęcie już dziś poważnego i wielostronnego namysłu nad optymalnym kształtem przyszłego prawa. Jest dla nas ważne, aby do tej debaty włączyć również argumenty i doświadczenia katoliczek i katolików oraz pokazać, że postawa za życiem może iść w parze z poparciem dla prawnej dopuszczalności przerywania ciąży. W trakcie prac nad tym numerem miesięcznika „Znak” prowadziliśmy wiele rozmów z osobami wierzącymi. Często padały argumenty: „Zapisy prawne nie mogą zabraniać ani ograniczać aborcji, a my, katolicy, nie powinniśmy narzucać swoich poglądów ludziom o innej wierze lub niewierzącym”. „Nigdy nie podjęłabym decyzji za inną kobietę”. „Powinniśmy stworzyć taki system, który będzie wspierał kobiety w trudnej sytuacji społecznej lub zdrowotnej, tak żeby kobieta podejmowała decyzję naprawdę świadomie, mając do dyspozycji różne rozwiązania oraz wsparcie, każdego rodzaju”. Również podczas protestów, jakie ogarnęły Polskę w 2016 i 2020 r., katoliczki i katolicy coraz głośniej sprzeciwiali się brutalnie ingerującemu w ludzką wolność prawu. Uważamy, że te przekonania powinny znaleźć swój wyraz w debacie publicznej. Nie chcemy być zakładniczkami i zakładnikami fałszywego przeświadczenia, że bycie katolikiem oznacza bezwarunkową akceptację prawnego zakazu aborcji.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się