Początkowo ta reakcja mnie dziwiła, zdałem sobie jednak sprawę, że zająć stanowisko przeciw empatii to tak, jakby ogłosić, że nienawidzi się kociąt – to stwierdzenie jest tak dziwaczne, że może być tylko żartem. Nauczyłem się zatem wyjaśniać, że nie jestem przeciwny moralności, współczuciu, życzliwości, miłości, byciu dobrym sąsiadem, właściwemu postępowaniu i czynieniu świata lepszym. W rzeczywistości twierdzę, że jest na odwrót: jeśli chce się być dobrym i czynić dobro, empatia jest marnym przewodnikiem.
Słowa „empatia” używa się na wiele sposobów, ja przyjmuję tu wszakże jego najpowszechniejsze znaczenie, które odpowiada temu, co XVIII-wieczni filozofowie, tacy jak Adam Smith, nazywali „współodczuwaniem” (ang. sympathy). Odnosi się ono do procesu doświadczania świata tak jak inni lub przynajmniej tak, jak myśli się, że inni go doświadczają. Odczuwanie względem kogoś empatii oznacza postawienie się w jego sytuacji, aby poczuć jego ból. Ponadto niektórzy badacze używają tego terminu, aby objąć nim też bardziej zimnokrwisty proces oceny tego, o czym myślą inni ludzie, ich motywacji, planów, przekonań. Nazywa się to czasami empatią „poznawczą”, w przeciwieństwie do empatii „emocjonalnej”. Zastosuję się tutaj do tej konwencji, należy jednak pamiętać, że są to odrębne rodzaje – pojawiają się w następstwie różnych procesów mózgowych; można mieć dużo jednego rodzaju i niewiele drugiego – i że większa część dyskusji na temat moralnych implikacji empatii koncentruje się na jej stronie emocjonalnej.
Do pewnego stopnia empatia emocjonalna jest głęboko zakorzeniona w naszej naturze. Widok i odgłos cudzego cierpienia są nieprzyjemne dla dzieci i jak tylko staną się one wystarczająco ruchliwe, próbują pomóc, poklepując i uspokajając innych w cierpieniu. Nie jest to wyłącznie ludzką cechą: prymatolog Frans de Waal zauważa, że szympansy często obejmują ofiarę ataku i poklepują ją po plecach lub iskają.
Empatia może się pojawić automatycznie, nawet mimowolnie. Smith opisuje, jak „osoby z delikatnych włókien” na widok ran i wrzodów żebraka „mają tendencję, by odczuwać swędzenie lub nieprzyjemne odczucie w odpowiedniej części własnych ciał”. Jak pisze John Updike: „Moja babka krztusiła się przy kuchennym stole, a moje własne gardło wydawało się węższe przez współodczuwanie”.
Zakres empatii można ponadto rozszerzyć za pomocą wyobraźni. Barack Obama w jednym z przemówień, zanim został prezydentem, podkreślił, jak ważne jest, „aby spojrzeć na świat oczami tych, którzy się od nas różnią – dziecka, które jest głodne, hutnika, którego zwolniono, rodziny, która straciła całe wspólnie zbudowane życie, gdy w miasto uderzyła burza. (…) Kiedy ktoś tak myśli – kiedy decyduje się poszerzyć zakres swojej troski i wczuć się w trudną sytuację innych, czy są bliskimi przyjaciółmi czy odległymi nieznajomymi – trudniej jest wtedy nie działać, trudniej jest nie pomagać”.