fbpx
Marcin Cielecki maj 2017

Przekroczyć mgłę pamięci

Ma 19 lat, gdy trafia do Auschwitz. Dorosłość to kolejne obozy koncentracyjne. W sumie będzie ich trzy: Auschwitz, Ravensbruck, Neüstadt-Glewe. Przeżyła marsz śmierci oraz eksperymenty paramedyczne. Zofia Posmysz, wtedy numer obozowy 7566, dziś dziennikarka Polskiego Radia, promieniująca życiową energią, autorka kilku książek.

Artykuł z numeru

W sieci uzależnień

W sieci uzależnień

Książki Zofii Posmysz na tle licznej i różnorodnej literatury obozowej prezentują nowe spojrzenie. Autorka ubiera Auschwitz w szaty bajki. Za siedmioma górami i siedmioma morzami znajduje się Królestwo, które należy do Imperium Rycerzy Trupiej Czaszki. Do Królestwa jedzie się pociągiem – bez okien i bez przystanków. Mimo tych niedogodności pasażerów jest zawsze bez liku. Ten, kto trafia do Królestwa, już w nim pozostaje. Wtedy zaczynają działać czary: wszystkim zaczynają znikać twarze i stają się podobni do siebie. Żeby ich rozróżniać, pojawiają się numery. Królestwo zaś nie ma murów, jego granice wyznaczają mgła i druty, a strzegą go rycerki i psy-rycerze. I nie ma czasu, bo wczoraj i jutro nie istnieje. Jest tylko muzyka: tyleż piękna, co mordercza. W pierwszym odczuciu baśniowy opis obozowej rzeczywistości wydaje się zupełnie nie na miejscu. Czy można tak mówić o przedsiębiorstwie śmierci? Posmysz udowadnia, że tak – opis jest wiarygodny, ponieważ udziela go świadek i uczestnik wydarzeń. Każda relacja z rzeczywistości obozowej, zarówno ta poważna i poparta danymi liczbowymi, jak również stylizowana na baśń, nie daje odpowiedzi na pytanie „dlaczego?”. Stajemy bezradni wobec zła Auschwitz. Kolejne książki i filmy, choć coraz lepsze i doskonalsze, wciąż nie przybliżają do zrozumienia, jak to możliwe, że człowiek był w stanie przygotować drugiemu człowiekowi takie piekło. Baśniowy język nie likwiduje grozy. Wręcz przeciwnie: potęguje ją.

Crusoe i Piętaszek

Przeżyła dzięki temu, że esesmanka Anneliese Franz nieoczekiwanie wybrała ją na swoją sekretarkę. Pomiędzy dwiema kobietami toczyła się przedziwna gra. Z czasem esesmanka zaczęła dostrzegać wyższe wykształcenie więźniarki, zapraszała ją do własnego mieszkania. Dopytywała o rodzinę, o jej wychowanie, o przyczynę trafienia do obozu. Relacja pomiędzy więźniarką a esesmanką wykracza poza zwykły schemat kat–ofiara. „Oczywiście w Birkenau byłam ofiarą. Ona zaś, już z samego tytułu, że była nadzorcą w mundurze SS, była katem. Ale ten nasz układ taki nie był. (…). Przez lata myślałam o nim jako o grze. Pojedynku nawet. (…). W jakimś sensie z Annelise Franz też grałam”, mówi Posmysz. Swoją pozycję Polka wykorzystuje do pomocy innym więźniom – przemyca grypsy, dostarcza leki, żywność. Ale też konfliktuje SS-manów.

W tym pojedynku pomiędzy więźniem a oprawcą Posmysz jest w opozycji do systemu, żadna współpraca tu nie istnieje. Zastanawia jednak rola Niemki. Czy chroniąc Posmysz, ratowała pośrednio własne człowieczeństwo?

Takich niełatwych pytań w trakcie lektury Królestwa za mgłą będzie wiele. Nie otrzymujemy na nie jednoznacznych odpowiedzi. Wydaje się, że Franz chciała mieć Posmysz żywą, bo była jej własnością. Że uda się jej zgermanizować więźniarkę, aby po wojnie została jej – służącą, opiekunką, sekretarką? Chce uczynić z ofiary swoje dzieło. Człowiek stworzy człowieka – na własne podobieństwo. Gdy czytam relację Posmysz o tej przedziwnej relacji, przychodzi mi na myśl wcześniejszy opis z literatury powszechnej. Franz gra rolę Robinsona Crusoe, który próbuje ucywilizować słowiańskiego Piętaszka.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się