Wsparcie udzielane przez Iran syryjskiemu reżimowi zdominowanemu przez mniejszość alawicką w walce z rewolucjonistami jest bardzo często przedstawiane w kategoriach „szyickiej solidarności”, a sama rewolucja jako walka sunnickiej większości z heretycką władzą. Jednak po bliższym przyjrzeniu się układowi bliskowschodnich stosunków zauważymy, że istnieje wiele motywacji i czynników lepiej wyjaśniających obecną sytuację, choć oczywiście nastawianie grup o odmiennej tożsamości religijnej przeciw sobie jest taktyką sprawdzoną wielokrotnie w syryjskiej historii, a i obecny reżim stosuje ją z dużą wprawą już od kilku dekad.
Syria jest niezwykłą mozaiką grup religijnych i etnicznych i w tym sensie ma duży potencjał dla każdego dyktatora wybierającego metodę „dziel i rządź”. Sunnici (Arabowie i Kurdowie) stanowią 75% społeczeństwa, kolejne 10% Syryjczyków (w tym pochodzenia ormiańskiego) należy do licznych odłamów chrześcijaństwa, 13% mieszkańców kraju to alawici, a pozostali to druzowie, szyici, ismailici.
Syryjscy muzułmanie są dumni ze swojej długiej tradycji umiarkowanego islamu. Z niechęcią patrzą na, przesadne ich zdaniem i utrudniające życie, saudyjskie manifestacje religijności i załamują ręce nad zakazem prowadzenia samochodów przez tamtejsze kobiety. Niewątpliwie jest to społeczeństwo bardzo wierzące, ale religia – jej nakazy i zakazy – jest tu postrzegana przede wszystkim jako wsparcie w codziennym życiu, a nie jako ograniczenie wolności, zgodnie z chętnie powtarzaną zasadą zaczerpniętą z Koranu: „la ikraha fi’d-din” – nie ma przymusu w religii.
Być może ta zasada przyczyniła się do tego, że syryjscy muzułmanie przez większość swojej historii żyli w zgodzie z mniejszościami religijnymi. Do niedawna opowieści o muzułmańskich dzieciach wysyłanych do prowadzonego przez siostry zakonne przedszkola, które akurat było najbliżej, czy też o chrześcijanach organizujących przyjęcia dla swoich muzułmańskich sąsiadów z okazji Eid al-Fitr podbijały serca zachwyconych obcokrajowców. W Syrii przynależność mniejszościowa nie była często poruszanym tematem, aczkolwiek w zdecydowanej większości przypadków imię, nazwisko i akcent Syryjczyka wystarczą jego rodakom do przeprowadzenia szybkiej i dokładnej analizy jego pochodzenia i przynależności religijnej.
Problematyczna opieka
Oczywiście historia Syrii zna przypadki starć między mniejszościami, ale nie były to nigdy konflikty, które moglibyśmy uznać za czysto religijne, ani nawet takie, w których czynnik religijny odgrywałby nadrzędną rolę. Najczęściej takie wybuchy były spowodowane przez „branie w opiekę” pewnych grup przez np. europejskie mocarstwa. Zagrożenie mniejszości przez atak muzułmanów stawało się wtedy pretekstem do szerszej interwencji w regionie. W 1860 r. w Damaszku wybuchły walki między mniejszościami spowodowane rywalizacją Imperium Osmańskiego i krajów europejskich, które „opiekowały” się chrześcijanami mieszkającymi na jego terytorium, zapewniając im liczne przywileje podatkowe i handlowe. Pogłębiające się w ten sposób różnice w statusie ekonomicznym i działania tureckiego gubernatora spowodowały, że muzułmanie i druzowie zaatakowali chrześcijan, zabijając 2 tys. osób i niszcząc całą zamieszkaną przez nich dzielnicę. Ale w syryjskiej historii, zarówno dawniejszej, jak i tej rozgrywającej się na naszych oczach, nie ma prostych sytuacji. Większość populacji chrześcijan w 1860 r. została bowiem uratowana przez muzułmanów, którzy chronili ich w swoich domach lub pomogli im uciec do Bejrutu.