Nieczęsto autorzy akademickich prac z historii filozofii troszczą się o rozbudzanie i podtrzymywanie zainteresowania u swoich czytelników. Tak jednak jest w tym przypadku. Świadczy o tym już sam początek książki – niczym z powieści kryminalnej. „Rzadko kiedy możemy poznać dzienną datę powstania kategorii filozoficznej. W wypadku pojawienia się formuły »bóg filozofów« mamy jasność niemal co do godziny”. Chodzi o słynne wyznanie wiary Blaise’a Pascala. Po jego śmierci znaleziono przy nim kartkę papieru, świadectwo doświadczeń z tzw. nocy ognia z 23 na 24 listopada 1654 r. Obok zapisu doznania radości, pokoju i pewności pojawia się tam istotne dla dalszej tradycji filozoficznej przeciwstawienie: z jednej strony znajduje się Bóg biblijnych patriarchów: Abrahama, Izaaka i Jakuba, a z drugiej – „bóg filozofów i uczonych”. Możemy dopowiedzieć do Pascala: ten pierwszy jest obiektem kultu i daje nadzieję na ocalenie człowieka, ten drugi stanowi jeden z elementów filozoficznej teorii opisującej ład świata.
O ile Pascal obstawał za Bogiem Biblii, o tyle drugi ze świadków przywołanych we wprowadzeniu stanął po stronie dieu des philosophes et des savants. Mimo iż nie używał tego terminu, to młody Spinoza – bo o nim mowa – kilka lat po Pascalowskiej „nocy ognia” opublikował pierwsze prace, w których doszedł do swojego znanego rozstrzygnięcia: pozbawiony antropomorficznych cech Bóg nie może być niczym innym niż Naturą. W ten sposób sformułował jedną z najbardziej wpływowych nowożytnych koncepcji „boga filozofów”.
Choć sam termin pojawił się w poł. XVII w., rozmaite koncepcje boskości były obecne w filozofii już w starożytności, a formułowane bywają też współcześnie. Praca Stefana Klemczaka Deus ex metaphora. Bóg filozofów i jego funkcje stanowi imponującą próbę opowiedzenia dziejów tej kategorii. Autor zastrzega się, że nie są to „poszukiwania historycznofilozoficzne”, które wymagałyby pracy całej grupy badaczy wyspecjalizowanych w poszczególnych epokach, lecz że celem jest „zarysowanie schematu interpretacyjnego”, który pozwoli lepiej zrozumieć tytułową formułę. Rozległość analizowanego obszaru sprawia, że można jednak patrzeć na tę książkę niczym – jak pisze autor – na szereg „kaskaderskich wyczynów”. Tylko niebojący się ryzyka – i zarzutów specjalistów od konkretnych epok – kaskader może sobie pozwolić na autorską opowieść o 25 wiekach myśli.
Mowa tu więc o „bogu filozofów” – taką pisownię proponuje badacz, traktując tę kategorię jako jedno z wielu pojęć filozoficznych i odróżniając od Boga religii monoteistycznych pisanego wielką literą. Klemczak zaczyna od starożytnych, u których wyróżnia pięć wiodących ujęć boskości: to Platoński demiurg, Arystotelesowskie nieporuszony poruszyciel i samomyśląca się myśl, stoicka pneuma i Plotyńskie jedno. Bogactwo średniowiecznych rozważań charakteryzuje głównie przez pryzmat sporu o wszechmoc Boga (tu wielką literą, bo to Bóg z pogranicza religii i filozofii); scholastycy dyskutowali więc, czy może On złamać prawa natury, popełnić grzech albo zmienić przeszłość. Nowożytny przełom określa rozwój nauk przyrodniczych, a co za tym idzie, mechanicystycznej wizji natury, oraz spory epoki reformacji. Woluntarystycznego „Boga nieograniczonych możliwości” zastępuje coraz częściej skromny bóg-zegarmistrz odporny na konfesyjne podziały, unikający zarzutów o istnienie zła w świecie oraz gwarantujący regularność działania przyrody. Tym, co odróżnia „boga filozofów” od Boga religii, jest jego określona funkcja teoretyczna: gwarantuje on możliwość zdobycia wiedzy (Kartezjusz), stabilność praw natury (Newton), ład polityczny (Hobbes) czy rozumność dziejów (Hegel). Historia tej kategorii doprowadzona została ostatecznie do Husserla oraz Heideggera. U tego ostatniego „bycie” zajęło miejsce boskości, odgrywając rolę centralnego pojęcia.