fbpx
Eliza Mórawska-Kmita fot. Edyta Leszczak
Eliza Mórawska-Kmita fot. Edyta Leszczak
Eliza Mórawska-Kmita styczeń 2025

Puść to i idź dalej

Lubię dziś ten stan, kiedy kontury wspomnień zacierają się powoli, bo bywa nawet, że pamiątki niosą ze sobą żal za tym, co minęło. I nie pozwalają iść do przodu

Artykuł z numeru

Zróbmy sobie dziecko

Chcesz się do niej odezwać, ale nagle odkrywasz, że zablokowała cię na Instagramie… Ale jak to, dlaczego, przecież spędziłyście razem dużo czasu i nigdy nie było między wami żadnych nieporozumień. Piszesz do niej, a ona nie odpowiada. Nigdy ci nie odpowie.

Boli? Na początku boli. Bo nie rozumiesz.

A potem przypominasz sobie wszystkich ludzi, którym pozwalałaś odchodzić ze swojego życia. Pewne relacje po prostu się wyczerpywały, trzeba było puścić czyjąś drogą i pozwolić mu iść własną drogą.

Kiedy byłam dzieckiem, wydawało mi się, że niektóre relacje czy związki są wieczne. Przyjaźń, pierwsza miłość. Gdy dorosłam, próbowałam wracać do znajomości z dzieciństwa. Chciałam zobaczyć, czy mimo upływu czasu nadal możemy wspólnie iść i poznawać świat. Nasza Klasa, Facebook pozwoliły łatwo odnaleźć ludzi z przeszłości.

Udało mi się  nawiązać kontakt z dawną przyjaciółką, którą poznałam, mając trzy lata. (Dobrze to pamiętam, bo stałyśmy po dwóch stronach płotu, pytając się o wiek. Ona miała cztery).

Przypomniało mi się dojrzewanie, te setki pytań, na które ona znała odpowiedź, bo była o rok starsza. Aż o rok. Zauroczenia, sekrety, listy pisane szyfrem, tajemnice.

Potem los nas rozdzielił, każda poszła w swoją stronę. Spotkałyśmy się po 20 latach. A ja znowu byłam ciekawa. I tak jak bywa w filmach – zaczęłyśmy rozmawiać, a rozmowa płynęła wartkim strumieniem zupełnie tak, jak byśmy rozstały się wczoraj.

Zdarzały się też powroty do ludzi, z którymi kontakt urwał się nagle i których okupiłam tęsknotą. Kiedy czas zagoił rany, bywało, że odpowiadałam na jakieś nieoczekiwane SMS­‑y z prośbą o spotkanie. Spotykałam się, by odkryć, że ta osoba tkwi nadal w tym samym miejscu co przed laty i myśli, że i u mnie jest podobnie. Lecz moje miejsce było już gdzie indziej, z bagażem zebranym po drodze, na jakiejś zupełnie nowej, odległej stacji.

Było dużo rozczarowań.

Kiedy ułożyłam je w szufladzie wspomnień, zrozumiałam, że tak już jest, że ludzie pojawiają się na naszej drodze, jedni na dłużej, inni na krócej, a to, że odchodzą, jest naturalne. Że trzeba na to pozwolić po to, żeby móc iść dalej. Często samotnie, robiąc miejsce na nowe znajomości, nowe doświadczenia.

Zauważyłam też, że czasem los stawia na naszej drodze kogoś, kto jest ogniwem do poznania kogoś nowego. Życie to system znajomości połączonych.

Każdy noworoczny przełom to dla mnie okres porządków. Właściwie to staram się zrobić je w mojej głowie do końca grudnia, by w styczniu wejść spokojnie w nowy świat, z nową energią. To czas przyglądania się moim znajomościom, relacjom, zdawania sobie sprawy z tego, które są dobre, a które złe. Bo tak naprawdę dobrze wiemy, co nam służy, co zaś już niekoniecznie.

Pozwalam więc odchodzić tym, którym ze mną nie po drodze, i sama odchodzę od tych, z którymi dalej nie chcę już iść. Styczeń to czas wielkiego sprzątania w głowie, ale i mojej codziennej przestrzeni.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się