O Walickim dowiadujemy się z tomu więcej niż o Kołakowskim. Opatrzył on w końcu korespondencję ponad 100-stronicowym komentarzem, a w samych listach pełniej odsłania swoje polityczne troski i psychologiczny profil (chyba coś jest na rzeczy, gdy Kołakowski nazywa go „skromnym pyszałkiem”).
Obok wyrazów wzajemnej życzliwości i uznania pojawiają się trzy węzłowe sprawy, wokół których toczy się spór. Pierwsza obejmuje lata 50. – Walicki podkreślał odmienność swoich losów: brak zaangażowania w komunizm i sympatię dla tradycji narodowej. Druga – której bieg możemy śledzić „na żywo” w listach – dotyczy zaangażowania w działania opozycji na przełomie lat 70. i 80. O ile Kołakowski, będąc na emigracji, aktywnie z nią sympatyzował, o tyle Walicki, pracując w PAN-ie, przeciwstawiał się „opozycji jawnej i ostentacyjnej”, obawiając się, że może ona doprowadzić do brutalnej reakcji władz. Ostatni temat to ocena III RP – Walicki podchodził do niej dość krytycznie i już w 1990 r. upominał się o wzmocnienie „socjalistycznego” elementu z głoszonego przez twórcę Obecności mitu konserwatywno-liberalnego socjalizmu.
Mimo pewnych napięć między Kołakowskim i Walickim ich korespondencja pokazuje, że warszawska szkoła historii idei nie została zupełnie zniszczona przez wymuszone emigracje po 1968 r., lecz przetrwała kolejne dekady w formie République des lettres, niepodległej republiki listów odpornej na polityczne zawieruchy.
_
Leszek Kołakowski, Andrzej Walicki
Listy 1957–2007
Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa 2018, s. 388