fbpx
(fot. ©Mazur / episkopat.pl / CC BY-NC-SA 2.0)
Stanisław Rodziński październik 2008

Historia sztuki – historia dzieł i ludzi

Rzecz nie polega na tym, że wiara w Papieża była silniejsza od wiary w Boga. Wiara w Boga stała się pełniejsza, a powroty do niej były powrotami do nadziei. Świadomość rzeczywistości, w której czuwanie Jana Pawła II stanowiło dla nas znak nadziei, ożywiała nieraz mocno zdegradowaną w ludziach religijność.

Artykuł z numeru

Jan Paweł II. Żywa pamięć czy makatka

W Liście do artystów sygnowanym w Wielkanoc 1999 roku Jan Paweł II napisał rzecz niemal oczywistą, a przecież właśnie teraz – ale i wtedy gdy list ten powstawał – ta jego myśl wydaje mi się szczególnie ważna:

„Artysta bowiem, kiedy tworzy, nie tylko powołuje do życia dzieło, ale poprzez to dzieło jakoś także objawia swoją osobowość. Odnajduje w sztuce nowy wymiar i niezwykły środek wyrażania swojego rozwoju duchowego. Poprzez swoje dzieła artysta rozmawia i porozumiewa się z innymi. Tak więc historia sztuki nie jest tylko historią dzieł, ale również ludzi.”

Słowa te odnoszą się do wszystkich epok i wszystkich nurtów w sztuce. Dotyczą w równym stopniu tego, co w sztuce znakomite, i tego, co marne; są słowami pełnymi uniesienia, jak i spokojnym głosem usprawiedliwiającym, a może wskazującym na to, co w sztuce nieraz zawstydzające i brudne.

Dzieje polskiej sztuki

Kiedy wkraczamy w dzieje polskiej sztuki, odnajdujemy wiele spraw, które podobnie jak dzieła mają swoją historię, ale i wymagają wyjaśnień, zaskakują, nieraz śmieszą, a nieraz oburzają.

Oto Matejko, wychwalany za dzieła ukazujące zwycięstwa – i atakowany za obrazy, na których Polacy nie są już tak szlachetni…

Malczewski, który jako student Matejki nie chce pod kierunkiem mistrza malować dyplomowego dzieła o tematyce historycznej, a kilka lat później podejmuje w swojej twórczości motywy historyczne – to niemal paradoks. W istocie to dramatyczna próba dialogu z tą samą przeszłością, ale zobaczoną i odczuwaną przez kogoś z innej już epoki. Historia Polski Matejki i Malczewskiego, to przecież ta sama historia, ale inaczej zobaczona, zrodzona z innej wizji.

Stanisław Witkiewicz wskazujący Matejce błędy, Waliszewski kpiący z Matejki – i jeden, i drugi po latach doświadczeń uznający w starym malarzu z Floriańskiej niezastąpionego wizjonera naszych dziejów.

Ten właśnie stary malarz (który – umierając – miał 55 lat) pilnował, by w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych panowały dobre, tradycyjne zasady i programy. Studenci mieli doń wiele pretensji, uważali go za dręczącego ich konserwatystę. Ale wieczorem wyczekiwali na korytarzach szkoły, by móc zobaczyć, jak po dniu pracy wychodził do domu.

Kiedy młodzi jeszcze kapiści zobaczyli w Paryżu „malarskie malarstwo”, które zamierzali uprawiać już „po powrocie do domu” – pragnęli cieszyć się pejzażem, martwą naturą, portretem, raz na zawsze odchodząc od umartwień martyrologii. Minęło trochę lat, wybuchła wojna. Hitlerowskie obozy i sowieckie łagry, lata tragedii i nieszczęść, a wreszcie pokój. Możliwość rozpoczęcia nowego życia. Wszystkim tym dniom i miesiącom towarzyszyła kultura, sztuka, a wśród ofiar wojny było wielu pisarzy, poetów, malarzy, rzeźbiarzy.

Lata powojenne to z początku czas naiwnej nadziei, a potem kłamstwo realizmu socjalistycznego, kolejne dramaty ludzi, młodych i starszych, studentów i pedagogów, tych, którzy sądzili, że rewolucja w sztuce to rzecz warta ryzyka. Okazało się, że polska sztuka weszła w kolejny czas niewyobrażalnej próby. Próba ta dotyczyła zarówno życia ludzi, jak i ich dzieł – była historią sztuki, ale i historią człowieczeństwa twórców.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się