Stawiając w centrum zainteresowania jednostkę wyjątkową i genialną, nadal musimy liczyć się z tym, że o jej wyborach życiowych w większym stopniu decydowały wydarzenia polityczne niż osobiste przekonania i poglądy. Dotyczy to w szczególny sposób Stanisława Lema, urodzonego w 1921 r. Jego życie upłynęło w tej części Europy, którą Timothy Snyder nazwał „skrwawionymi ziemiami” i która nosi piętno masowych mordów i przesiedleń.
Czytaj także
Wyobraźni Lema tu brak
Gdy w 2013 r. rozpoczynałam pracę nad książką poświęconą twórczości Lema, nie przypuszczałam, że podjęte przeze mnie badania archiwalne zaprowadzą mnie do dokumentów gminy żydowskiej oraz raportów z przesłuchań zbrodniarzy wojennych.
Przez kilka tygodni poszukiwań nie udało mi się potwierdzić informacji, które początkowo czerpałam z wywiadów rzek udzielonych przez Lema Stanisławowi Beresiowi i Tomaszowi Fiałkowskiemu. Dopóki nie zdałam sobie sprawy, że Lem świadomie wyrugował ze swojej opowieści swoje związki z kulturą żydowską i obrzędowością mojżeszową, nawet lektura Wysokiego Zamku prowadziła mnie na manowce.
W Głosie Pana – powieści Lema o kontakcie z obcą cywilizacją i sygnale płynącym z gwiazd – pojawia się wątek prześladowania Żydów, który nie łączy się fabularnie z innymi wątkami utworu. Narrator opowiada okupacyjną historię Saula Rappaporta – ofiary pogromu, z którego przez przypadek udaje mu się ujść z życiem. Choć podobne obrazy można spotkać w polskiej literaturze dość często, to jednak pewnym fenomenem jest groteskowy dystans samego Rappaporta do opisywanej sytuacji. Bohatera stojącego w szeregu osób, które miały zostać rozstrzelane, rozbawił Żyd krzyczący do Niemca w jidysz, że nie jest Żydem. Ten ironiczno-tragiczny rys na długo pozostał w mojej pamięci i niepokoił swoją niestosownością. Lem zamieścił w Głosie Pana swoje doświadczenie ofiary prześladowań niemieckich. Tuż po wkroczeniu Niemców do Lwowa, rodzinnego miasta pisarza, doszło do pogromu Żydów, obarczonych odpowiedzialnością za zbrodnie NKWD. W więzieniach opuszczonych przez komunistycznych funkcjonariuszy znaleziono wówczas zamordowanych więźniów, których nie zdążyli oni wywieźć w głąb ZSRR. Lem znalazł się wśród zagonionych do usuwania zwłok młodych żydowskich chłopców. Przed śmiercią od kuli uratowało go to, że pracował w piwnicy, a fetor rozkładających się zwłok zniechęcał oprawców do towarzyszenia mu podczas wyciągania fragmentów ciał.
Znaczna część tużpowojennego dorobku Lema utrzymana jest w konwencji realistycznej i opisuje przeżycia autora – ofiary prześladowań. W drugim tomie Czasu nieutraconego pisarz przedstawił między innymi losy mieszkańców lwowskiego getta oraz okres, kiedy sam musiał się ukrywać po tak zwanej aryjskiej stronie. W prozie Lema szczególne miejsce zajmuje zagłada Żydów lwowskich. Masowe groby i akcje eksterminacyjne na obcych planetach można dostrzec tak w Edenie, jak i w Niezwyciężonym. Podobnie wstrząsająca jest scena selekcji robotów w Powrocie z gwiazd, która przypomina sceny z obozowej rampy. Klaustrofobiczne przestrzenie Pamiętnika znalezionego w wannie oddają natomiast pełną napięcia sytuację ofiary prześladowań, zmuszonej ukrywać się przez wiele dni, nieufnej i skoncentrowanej na samobójstwie – jedynej drodze wyzwolenia z paraliżującego lęku. Nad tymi wszystkimi wątkami unosi się pełne rozpaczy pytanie o cenę przeżycia Zagłady. Lem podkreśla w swojej twórczości, że ocaleć można wyłącznie przez przypadek i kosztem życia innych osób. A potem trzeba nauczyć się żyć z tym brzemieniem, jednocześnie pamiętając o tych, których ślepy traf nie ocalił.