fbpx
Bełchatów - kopalnia odkrywkowa i elektrownia
fot. Bogusz Bilewski / GreenPeace Polska (CC BY-ND 2.0)
Filip Springer lipiec-sierpień 2022

Ucieleśnienie

Każdy dorosły powinien stanąć pod elektrownią w Bełchatowie i poczuć bijącą od niej grozę. To Mordor w czystej postaci.

Artykuł z numeru

Rzeczy, które kochamy

Czytaj także

Filip Springer

Pożegnanie z Sokołowskiem

Niby wiem, mam przeczytane wszystko, co trzeba, znam dane. Jest elektrownia w Bełchatowie największym emitentem dwutlenku węgla w Europie. Tylko w 2021 r. wpompowała go do atmosfery 33,2 mln ton. To o ponad 3 mln więcej niż rok wcześniej. Również w rankingu największych emitentów rtęci do środowiska, wiedzie Bełchatów niechlubny prym. W 2018 r. wybuchł skandal, gdy wyszło na jaw, że dzięki kruczkom prawnym zakład zaniżał szacunki tych emisji. Dowiedzieliśmy się wtedy, że tylko w jednym roku największa polska elektrownia uwolniła do środowiska prawie trzy tony rtęci.

Wiem to wszystko. Nie trzeba mi mówić.

A mimo to ten nieznośny ścisk w żołądku czuję dopiero teraz. Jest wczesny ranek, Nowy Janów – wieś w bezpośrednim sąsiedztwie elektrowni. Siadam z kubkiem kawy na tarasie pracowni garncarskiej i patrzę w to miejsce, skąd nieustannie wydobywają się zza linii lasu kłębiaste, sztuczne chmury. Gdyby nie one i ten stanowczy pomruk wielkiego zakładu, byłoby sielsko – drewniany dom, rześki, słoneczny poranek, kawa, rosa na trawie i kwiczoły buszujące w sadzie. Można się rozmarzyć, może nawet zrelaksować.

Ale ten pomruk i sztuczne chmury sprawiają, że mnie mdli.

Przyjechaliśmy tu poprzedniego wieczora. Jest nas dziesięcioro. Nie jestem częścią tej grupy – dołączyłem tylko na chwilę. Nazywają się Rodzice dla Klimatu i powstali chwilę po tym, jak zainspirowane działalnością Grety Thunberg młode osoby w Polsce powołały do życia Młodzieżowy Strajk Klimatyczny. Uważam, że samo istnienie MSK okrywa hańbą nas – dorosłych. Młodzież powinna się zajmować młodzieżowymi sprawami, a nie losem planety. Gdy ma się 15 albo 17 lat, to głównymi problemami powinny być tradycyjne, właściwe nastolatkom poczucie kompletnego niedopasowania do świata, dylematy, co zrobić w weekend albo wakacje, wkurzający rodzice, irytująca nauczycielka od matmy, chęć przekłucia sobie ucha czy nosa, trochę pretensjonalna poezja, inby w social mediach, bubble tea i tym podobne sprawy. Za każdym razem gdy słyszę postulaty aktywistów i aktywistek MSK, chce mi się wyć. Są jak najbardziej słuszne, jednak kto inny powinien się tym zajmować, kto inny wzywać władze i korporacje do natychmiastowego działania. Katastrofa klimatyczna ukradła i dzieciństwo, i młodość całej generacji. Nie wszyscy to jeszcze wiedzą, lecz zaraz się dowiedzą.

Właśnie dlatego powstali Rodzice dla Klimatu i dlatego tu jesteśmy – w cieniu elektrowni. Upominanie się o bezpieczną przyszłość to rola rodziców, a nie dzieci. Za kilka godzin wyruszymy w rowerowym rajdzie przez Polskę, by opowiadać o klimatycznych wyzwaniach. Ale na razie wszyscy tu jeszcze śpią skuleni w swoich śpiworach na strychu pracowni. Gdzieś tam, na skraju polany stoi pick-up firmy chroniącej elektrownię z dwoma zaspanymi funkcjonariuszami, którzy zostali oddelegowani, by nas tutaj pilnować. Ja zaś siedzę na tarasie, piję kawę, myślę o tym wszystkim i czuję, że zaczyna mnie mdlić.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się