fbpx
fot. Bartosz Krupa/East News
Urszula Pieczek luty 2021

Substytuty obecności

Lekcja z pandemii jest prosta: uczestnictwo w kulturze wymaga bezpośredniej obecności. Sprowadzenie kultury wyłącznie do przyjmowania komunikatów płynących z ekranu domowego komputera nie zastąpi niepowtarzalnego doświadczenia, które jest jej podstawą.

Artykuł z numeru

Zniszczyć patriarchat w sobie

Niniejszy tekst piszę pod koniec 2020 r. Co znaczy, że przez ostatnich dziewięć miesięcy funkcjonujemy w mniejszej lub większej izolacji. Nie wiem, jak wiele zmieni się do momentu, kiedy Państwo po niego sięgną – dziś, po krótkiej „odwilży” (zniesieniu restrykcji pierwszego lockdownu), galerie sztuki, muzea, teatry, kina, domy i centra kultury są znów zamknięte. A przecież nie tylko one. W czasie pandemii praktycznie każda dziedzina życia została przeniesiona do internetu – pracujemy zdalnie, tak samo uczymy się / nauczamy, opinii lekarza zasięgamy przez sieć (lub telefonicznie), aktualności śledzimy w serwisach internetowych (a trzeba przyznać, że w 2020 r. było kilka zwrotów akcji, poza tym funkcjonowanie w zmiennych dwutygodniowych interwałach czasowych obostrzeń sprawiło, że nie można było zapomnieć o sprawdzeniu wiadomości), podróżujemy najczęściej palcem po mapie, tj. Google Earth, z przyjaciółmi i rodziną świętujemy na Skypie. Słowem – internet stał się światem. Światem, mimo wszystko, niepełnym.

Choć trudno prorokować, które obszary życia zmienią się na dobre, to na horyzoncie rysują się pewne scenariusze. Powołany przez Natalię Hatalską Infuture Institute, definiujący najważniejsze trendy, już pod koniec marca opublikował raport Renewed Reality, z którego wynika, że praca zdalna, zakupy internetowe i medyczne e-porady zostaną z nami na dłużej. Dokument zawiera także listę największych tęsknot Polaków i Polek – w tej części jedna czwarta respondentów i respondentek wyrażała chęć pójścia do kina, teatru lub na koncert po zniesieniu restrykcji. Można powiedzieć, że to spora część społeczeństwa, ale należy pamiętać, że chodzi o ogół produkcji, także rozrywkowych. A jak to się ma do sektora kultury finansowanej głównie z budżetu państwa? Co z kulturą tzw. artystyczną, nie masową? Jakie praktyki powrócą, a co odejdzie razem z wirusem? Jak pandemia wpłynęła na przestrzeń kultury? Co w niej zmieniła? Na te pytania można odpowiedzieć bardzo krótko – wszystko i nic.

System do wymiany

Wszystko, bo instytucje kultury zostały zamknięte i zmuszone do przeniesienia swoich zasobów do sieci. Nic, bo kultura to nadal margines marginesów.

Według ogłoszonej w czerwcu 2020 r. Analizy wykonania budżetu państwa i polityki pieniężnej w 2019 roku zatwierdzonej przez Najwyższą Izbę Kontroli budżet przeznaczony na kulturę w 2019 r. stanowił 0,7% łącznych wydatków publicznych państwa. Co plasuje część „Kultura i ochrona dziedzictwa narodowego” na ostatnim miejscu w tabeli z kwotą 3,1 mld zł. To jeden z najgorzej dofinansowanych sektorów gospodarki przed pandemią i w jej trakcie, a nie widać na horyzoncie, by w tej kwestii miała zajść jakakolwiek zmiana, biorąc pod uwagę wysokość planowanego deficytu budżetu państwa.

Kryzys epidemiologiczny tylko wyostrzył bolączki świata kultury, która – umówmy się – nie jest niezbędna, co nie zmienia faktu, że pozostaje potrzebna. Dlaczego? Ponieważ kultura uwrażliwia.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się