Maria Janion. „Duchowa przywódczyni wielu pokoleń humanistów” (Michał Paweł Markowski), a także „autorytet”, „symbol kolektywny”, „legenda”, „mit” (Brygida Helbig). Pani sama pisała o jej „istnieniu mitycznym” i funkcjonowaniu w dwojaki sposób: z jednej strony to uwielbiana intelektualistka, wielka humanistka i Mistrzyni, z drugiej – osoba znienawidzona za poruszanie trudnych dla Polaków tematów, m.in. zagłady Żydów. Czego nie dostrzegamy za zasłoną tego publicznego wyobrażenia? Na jaki los skazujemy w ten sposób Marię Janion?
Podoba mi się to słowo: „skazujemy”. Częścią mitu janionowskiego jest figura wampira. Janion jest w końcu autorką książki Wampir. Biografia symboliczna. Mówiło się, że jej czytelnicy, a także uczniowie i uczennice są przez nią wampiryzowani, uwodzeni, zaczynają mówić jej idiomem. Zastanawiam się jednak, czy to nie my jesteśmy wampirami, a Janion skazujemy na los ofiary. Gdy mówię „my”, to mam na myśli szeroko rozumianą polską liberalną inteligencję, która chce postrzegać siebie jako otwartą na zmiany, postępową i „w granicach rozsądku tolerancyjną”. Chcieliśmy, żeby Janion była naszą nauczycielką, która mówi za nas. Zaczytywaliśmy się w jej książkach o słowiańszczyźnie czy o obecności żydowskiej w polskim micie patriotycznym i byliśmy zachwyceni. Było w tym jednak również jakieś nasze lenistwo – oczekiwanie, że ona wypowie coś za nas, znajdzie odpowiednie słowo czy obraz. To ona miała wykonać tytaniczną pracę, my mieliśmy ją tylko przyswoić. Pytanie, czy te lektury przeradzały się w naszą własną namiętność intelektualną, czy skłaniały nas do działania. Tu mam wątpliwości.
A gdyby odjąć od wizerunku Profesor Janion elementy mitologizujące, zostałoby chyba dużo więcej niż tylko to, że była tytanką pracy?
Jeśli chcemy rzeczywiście zajrzeć za zasłonę mitu, to spytajmy, dlaczego Janion musiała stać się tytanką pracy. Odpowiedziałabym, że po to, aby przetrwać. Po pierwsze, dlatego że jako kobieta musiała nieustannie udowadniać swój intelektualizm i pracować trzy razy więcej niż jej koledzy, o czym mówiła wielokrotnie. Po drugie, ponieważ zajmowała się komparatystyką, funkcjonowała na pograniczu dyscyplin, nie była więc przez swoich kolegów i koleżanki, pracujących w obrębie wąskich dziedzin, traktowana poważnie.
Od razu mam skojarzenie z tezami Marthy Nussbaum, zawartymi w książce Nie dla zysku. Dlaczego demokracja potrzebuje humanistów, na którą zwróciła mi Pani uwagę. I przypomniałam sobie tekst Brygidy Helbig, w którym Profesor Janion określona jest jako „guru przełomu tysiącleci”, a autorka wymienia kilka składowych mitu, m.in. pisze o konieczności ascetycznego życia intelektualistki, a emblematem tego jest mieszkanie Profesor Janion, w którym brak już miejsca, bo przestrzeń zajmują książki.