Czytając opowieści biograficzne o Leszku Kołakowskim, zawsze czułem niedosyt informacji o jego żonie Tamarze – pozostającej w cieniu znanego filozofa lekarce psychiatrze. Teraz przynajmniej częściowo lukę tę zapełnia książka z jej wspomnieniami. Odnalezione po śmierci Kołakowskiej w 2019 r. zapiski pokazują świat, w którym wyrosła, a który został zniszczony w czasie II wojny światowej.
Tamara z domu Dynenson urodziła się w Łodzi w 1928 r. Podchodziła z lekarskiej rodziny zasymilowanych Żydów. W pierwszej, chyba najbarwniejszej, części książki opisuje, jak wyglądało życie przed wojną w mieszczańskim domu. Przed naszymi oczami pojawiają się członkowie rodziny, pełne zakamarków wnętrza, książki, szkoła i ówczesny savoir-vivre, który obowiązywał nawet w parku: „Etykieta znajdowania kogoś do zabawy była taka – poszukać dziewczynki w podobnym wieku i zapytać: »Dziewczynko, czy chcesz się ze mną pobawić?«”. Potem przychodzi wojna i ucieczka rodziny do ZSRR (Tamara zaczyna studia medyczne w Taszkiencie, w Uzbekistanie). Na ostatnich kilku stronach wracamy do powojennej Łodzi, gdzie narratorka kontynuuje medyczne kształcenie i poznaje przyszłego męża („wysoki, chudy blondyn z rozwianą czupryną, wygląda na trochę nieprzytomnego”). Szkoda, że tu historia się urywa i nie obejmuje już lat PRL-u, gdy mieszkanie Kołakowskich staje się jednym z centrów inteligenckiej Warszawy.
W toku Zagłady zginęła cała łódzka część rodziny narratorki, prawie wszystkie koleżanki z klasy, większość znajomych rodziców. Przetrwało tylko wspomnienie po barwnej, przedwojennej polsko-żydowskiej Atlantydzie. Dobrze, że zostało zapisane.
Czytaj także
Jezus według Kołakowskiego
Tamara Kołakowska
red. Agnieszka Kołakowska, Wydawnictwo Znak, Kraków 2021, s. 106