Kult tradycji i opór przeciw tradycji są równie nieodzowne dla życia społecznego – społeczeństwo, w którym kult tradycji panuje wszechwładnie, skazane jest na stagnację, społeczeństwo, w którym bunt przeciw tradycji stanie się uniwersalny, skazane jest na zagładę. Społeczeństwa produkowały zawsze zarówno ducha konserwatyzmu, jak ducha rewolty, oba są potrzebne, ale mogą współistnieć tylko w konflikcie. Ów żywiołowy podział pracy przebiega często – lecz nie zawsze – wedle granicy pokoleń. Ale kiedy tempo przemian staje się tak gwałtowne jak dziś, samo pojęcie pokolenia staje się mgliste.
Od wielu wieków dorastające pokolenia czynią – każde na własną rękę – te same odkrycia: autorytet nie ma wartości, niczemu nie wolno wierzyć z tej racji, że domniemane autorytety owo coś do wierzenia podają, żadna prawda i żadna wartość nie zasługują na uznanie z tej racji, że są długotrwałe lub powszechnie uznane itd. Uznawać wartość tradycji – wedle tego rozumowania – to uznawać wartość autorytetu, a więc poddawać myśl własną irracjonalnej sile społecznego bezwładu, a więc wyzbywać się dobrowolnie krytycyzmu i rozumu, czyli tego, co człowieka człowiekiem czyni.
Ale oto pytanie: czy zdolność do użycia rozumu czyni nas ludźmi czy raczej zdolność do przechowywania tradycji? A jeśli jedno i drugie – to w jakim znaczeniu?
Rozum jest umiejętnością zbierania, selekcjonowania i praktycznego wykorzystywania informacji o świecie. Tradycja jest sposobem przechowywania i przekazywania wartości. Umiejętność nabywania nowych informacji o świecie oraz praktycznego ich zastosowania nie jest cechą swoiście ludzką, ale cechą wszelkiego systemu nerwowego. Swoiście ludzka jest natomiast zdolność do wielopokoleniowego kumulowania nowych informacji, zdolność do przekazywania ich następnym generacjom. Zwierzęta nie potrafią nabytej indywidualnie wiedzy przekazać swoim potomkom lub innym osobnikom. Mowa i pismo sprawiają, że wiedza może się kumulować i że każde pokolenie oszczędza sobie wysiłku, gdyż może przyswoić sobie nabytki informacyjne pokolenia poprzedniego w formie skróconej. Rozum w tym znaczeniu jest rzeczą ludzką, iż wyniki jego pracy tylko w ludzkim gatunku podlegają kapitalizacji. Nie sama zdolność produkowania wiedzy i nie same umiejętności technologiczne są swoiście ludzkie, ale fakt, że wiedza i technologia mogą przyrastać dzięki istnieniu mowy i pisma.
*
Zdolność do przechowywania i przekazywania wartości nieinformacyjnych i nietechnologicznych, czyli tradycja właśnie, jest osobliwością ludzką w bardziej istotnym znaczeniu. Od dawna powtarzają nam przyrodnicy prawdę, która zresztą wydaje się całkiem zdroworozsądkowa: zasoby instynktowe gatunku ludzkiego, tj. całość dziedziczonych biologicznie odruchów, nie są wystarczająco silne, aby mogły zapobiec wewnątrzgatunkowej agresji i wzajemnemu niszczeniu się członków gatunku. Nie mamy na tyle silnych hamulców wrodzonych, byśmy powstrzymywali się od wzajemnego niszczenia. Tym, co przeciwdziała samozagładzie gatunku w powszechnej wojnie wszystkich przeciwko wszystkim, nie jest instynkt i nie jest racjonalna kalkulacja, ponieważ racjonalna kalkulacja nie może mi wykazać, że mój własny interes jest najlepiej zabezpieczony wtedy, kiedy troszczę się głównie o interesy innych – konflikty między moim interesem prywatnym i interesami drugich są permanentne i wszystkie doświadczenia ludzkości skłaniać nas muszą do przekonania, że mogę się troszczyć o interesy innych – a w szczególności o interes całego gatunku ludzkiego, tylko z uszczerbkiem dla interesu własnego.