fbpx
Photo by Joe Raedle/Getty Images
George Lakoff maj 2019

Zrozumieć Trumpa

O Trumpie wiele już napisano i powiedziano. Szanuję spostrzeżenia dokonane przez inteligentnych i elokwentnych komentatorów. Jednakże jako doświadczony badacz w zakresie kognitywistyki i lingwistyki chciałbym wnieść perspektywę tych nauk do zrozumienia fenomenu Trumpa.

Artykuł z numeru

Święty Houellebecq

Święty Houellebecq

Czytaj także

z Iwanem Krastewem rozmawia Piotr Sawczyński

Trumpizm zmienił obywateli w kibiców

Ta perspektywa nie jest nieznana. Ponad pół miliona ludzi czytało moje książki, a Google Scholar podaje, że uczeni piszący w czasopismach naukowych zacytowali moje prace ponad 100 tys. razy.

Nie przeczytacie jednak prawdopodobnie tego, co mam do powiedzenia, w „New York Timesie” ani nie usłyszycie o tym od swoich ulubionych politycznych komentatorów. Nie dowiecie się też niczego takiego ani od kandydatów Partii Demokratycznej, ani od partyjnych strategów. Są ku temu powody i spróbujemy je później omówić. Piszę na ten temat, ponieważ sądzę, że to, co mam do przekazania, jest trafne i potrzebne, mimo iż wywodzi się z kognitywistyki i nauk o mózgu, a nie z tradycyjnych politycznych źródeł. Uważam, że wprowadzenie tych rozważań do publicznej debaty politycznej jest czymś bardzo ważnym. Nie można tego jednak zrobić w felietonie na 650 słów. Przykro mi, ale nie da się tego zmieścić w tweecie.

Zacznę od zaktualizowanej wersji wcześniejszego tekstu o tym, kto i dlaczego popiera Trumpa – oraz dlaczego polityczne szczegóły są dla jego wyborców nieistotne. Następnie przejdę do części wyjaśniającej, jak Trump używa twojego mózgu przeciw tobie. Zakończę na uwagach dotyczących kampanii demokratów – jak można prowadzić je lepiej i że powinni prowadzić je lepiej, jeśli mamy zapobiec prezydenturze Trumpa (tekst został napisany w 2016 r. – przyp. tłum.).

Kto popiera Trumpa i dlaczego?

Donald J. Trump zdołał otrzymać republikańską nominację na prezydenta. Dlaczego? Jak to możliwe? Istnieją różne teorie: ludzie są wściekli, a on odwołuje się do ich wściekłości. Albo: wyborcy nie myślą wiele o Kongresie i chcą kogoś, kto nie jest politykiem. Obie odpowiedzi mogą być prawdziwe. Ale dlaczego? Jak to wygląda w szczegółach? Dlaczego właśnie Trump?

Wydaje się, że pojawił się on znikąd. Jego stanowisko w wielu kwestiach nie pasuje do utartego schematu.

Mówi miłe rzeczy o osobach LGBTQ, co nie jest standardem w wypowiedziach republikanów. Republikanie nie znoszą mechanizmu wywłaszczenia (przejmowania prywatnej własności przez rząd) i wspierają korporacyjny outsourcing służący zwiększeniu zysków, podczas gdy Trump ma przeciwne poglądy w obu tych sprawach. Nie jest religijny i lekceważy religijne praktyki, a mimo to jest uwielbiany przez chrześcijan ewangelikalnych (a właściwie białych chrześcijan ewangelikalnych). Uważa, że firmy ubezpieczeniowe i farmaceutyczne, podobnie jak biznes zbrojeniowy, mają zbyt duże zyski i chce to zmienić. Atakuje ważne grupy wyborcze – np. Latynosów – podczas gdy większość republikanów umizguje się do nich. Chce deportować 11 mln imigrantów niemających odpowiednich dokumentów i sądzi, że dopnie swego. Chce uniemożliwić muzułmanom wjazd do kraju. O co właściwie chodzi?

Odpowiedź wymaga pobieżnego zarysowania tła.

W latach 90., w ramach moich badań z zakresu kognitywistyki i nauk o mózgu, podjąłem się odpowiedzi na pytanie: jak konserwatyści i postępowcy łączą ze sobą rozmaite stanowiska w sprawach politycznych?

Pomyślmy o konserwatyzmie. Co sprzeciw wobec aborcji ma wspólnego z poparciem dla posiadania broni? Co wiąże posiadanie broni z negowaniem istnienia globalnego ocieplenia? Jak łączy się stanowisko antyrządowe z pragnieniem silniejszej armii? Jak można być jednocześnie pro-life i za karą śmierci?

Progresiści mają przeciwne poglądy. Jak łączą je ze sobą?

Odpowiedź przyszła z uświadomienia sobie, że wykazujemy tendencję do metaforycznego rozumienia narodu poprzez kategorie dotyczące rodziny. Mamy ojców założycieli. Wysyłamy naszych synówcórki na wojnę. Istnieją służby broniące ojczyzny (homeland security). Podział między konserwatywnym i postępowym światopoglądem, który istnieje w naszym kraju, można w najbardziej czytelny sposób zrozumieć w kategoriach światopoglądów moralnych, mieszczących się jak w pigułce w dwóch bardzo różnych formach rodzinnego życia: rodzinach opiekuńczego rodzica (postępowcy) oraz surowego ojca (konserwatyści).

Co łączy sprawy społeczne i polityczne z rodziną? Najpierw podlegamy władzy w naszych rodzinach, więc dorastamy, myśląc o instytucjach władzy w kategoriach systemów panujących w naszych rodzinach.

W rodzinie surowego ojca to on wie najlepiej. Potrafi odróżnić dobro od zła i ma ostateczny autorytet – jego dzieci i żona robią to, co mówi, i co uważa za słuszne. Wiele konserwatywnych żon akceptuje ten światopogląd, podtrzymując autorytet ojca i i same będąc surowymi w tych zakresach rodzinnego życia, za które odpowiadają. Gdy dzieci są nieposłuszne, moralnym obowiązkiem ojca jest ich ukaranie w sposób na tyle bolesny, by chciały – dla uniknięcia kary – zachowywać posłuszeństwo (robić to, co słuszne), a nie to, co im wydaje się dobre. Poprzez fizyczną dyscyplinę mają się stać karne, wewnętrznie silne i zdolne do dawania sobie rady w świecie zewnętrznym. Co z ludźmi, którzy nie dają sobie rady? Brak im zdyscyplinowania, dlatego nie mogą być moralni, a ich ubóstwo jest zasłużone. Takie rozumowanie pojawia się w konserwatywnej polityce, w której ubodzy postrzegani są jako osoby leniwe, niezasługujące na nic, podczas gdy ludzie zamożni zapracowali na swoje bogactwo. Odpowiedzialność jest więc osobista, a nie społeczna. To, kim jesteś, zależy tylko od ciebie; społeczeństwo nie ma z tym nic wspólnego. Jesteś odpowiedzialny za siebie, nie za innych; ci inni także odpowiedzialni są za samych siebie.

Zwyciężanie i znieważanie

Jak powiedział legendarny trener drużyny Green Bay Packers, Vince Lombardi: „Zwycięstwo nie jest główną rzeczą. To rzecz jedyna”. Dlaczego Donald Trump w bezlitosny sposób publicznie znieważa innych kandydatów i liderów politycznych? To proste: ponieważ wie, że może zwyciężyć w telewizyjnej grze w obrażanie. W oczach surowych konserwatystów czyni go to silnym kandydatem, który zasługuje, by stać się triumfatorem. Wyścig wyborczy postrzegany jest jako bitwa. Zniewagi, które przykleją się po drodze do przeciwnika, to zwycięstwa – zwycięstwa zasłużone.

Pomyślmy o wypowiedzi Trumpa, że John McCain nie jest bohaterem wojennym. Rozumowanie jest następujące: samolot McCaina został zestrzelony. Bohaterami zaś są zwycięzcy. Oni pokonują wielkich złych gości. Nie mogą zostać zestrzeleni. Ci, którzy zostali zestrzeleni, zmaltretowani i zamknięci w klatce, to ludzie, którzy nie wygrali, lecz przegrali.

Hierarchia moralna

Logika surowego ojca idzie dalej. Podstawowa idea zakłada, że władza jest uzasadniona przez moralność (w wersji surowego ojca), a zatem w dobrze urządzonym świecie powinna istnieć (i tradycyjnie istniała) moralna hierarchia, w zgodzie z którą ci tradycyjnie dominujący powinni dominować. Hierarchia jest następująca: Bóg nad człowiekiem, człowiek nad przyrodą, zdyscyplinowany (silny) nad niezdyscyplinowanym (słabym), bogaty nad biednym, pracodawcy nad pracownikami, rodzice nad dziećmi, kultura zachodnia nad innymi kulturami, Ameryka nad innymi państwami. Hierarchia ciągnie się dalej: mężczyźni nad kobietami, biali nad niebiałymi, chrześcijanie nad niechrześcijanami, hetero nad homo.

Widzimy takie tendencje u większości republikańskich kandydatów na prezydenta, u samego Trumpa i ogólnie w całej konserwatywnej polityce wypływającej ze światopoglądu surowego ojca i tejże hierarchii.

Oparty na rodzinie światopogląd sięga głęboko. Ponieważ ludzie chcą postrzegać siebie jako tych, którzy robią dobrze, a nie źle, światopoglądy moralne mają tendencje do stawania się częścią autodefinicji – mówią, kim w najgłębszym sensie jesteś. Tak więc twój moralny światopogląd określa, jak świat powinien wyglądać. Jeśli okazuje się inny, pojawiają się frustracja i złość.

Istnieje pewna możliwość ruchu w obrębie światopoglądu surowego ojca. Główny podział przebiega między (1) białymi ewangelikalnymi chrześcijanami, (2) leseferystycznymi wolnorynkowymi konserwatystami i (3) konserwatystami pragmatycznymi, którzy nie są przywiązani do ewangelikalnych wierzeń.

Biali chrześcijanie ewangelikalni

Ci biali, którzy podzielają osobiście światopogląd surowego ojca i są religijni, mają skłonność do ewangelikalnego chrześcijaństwa, ponieważ Bóg jest w nim Najwyższym Surowym Ojcem. Jeśli przestrzegasz Jego przykazań, idziesz do nieba, jeżeli je łamiesz, będziesz się całą wieczność smażyć w piekle. Jeśli jesteś grzesznikiem, ale chcesz pójść do nieba, możesz „narodzić się na nowo”, pod warunkiem, że ogłosisz swoją wierność i wybierzesz Jego syna, Jezusa Chrystusa, jako swojego osobistego Zbawcę.

Taka wersja religii jest naturalna dla osób z moralnością surowego ojca. Ewangelikalni chrześcijanie stają się członkami Kościoła, ponieważ są konserwatywni; nie są konserwatystami dlatego, że zdarzyło się im należeć do jakiegoś Kościoła ewangelikalnego; choć mogą też dorastać w środowisku jednocześnie konserwatywnym i ewangelikalnym.

Ewangelikalne chrześcijaństwo koncentruje się na życiu rodzinnym. Stąd takie organizacje jak Focus on the Family i stałe odniesienie do „rodzinnych wartości”, które są rozumiane jako wartości ewangelikalnego surowego ojca. W takiej moralności to ojciec kontroluje seksualność i reprodukcję. Tam gdzie Kościół przejął polityczną kontrolę, istnieje prawo, które wymaga od kobiety powiadomienia rodziców albo męża o planowanej aborcji.

Chrześcijanie ewangelikalni są dobrze zorganizowani politycznie i sprawują kontrolę nad wieloma lokalnymi politycznymi kampaniami. Dlatego też kandydaci republikańscy muszą iść z nimi ramię w ramię, jeśli chcą otrzymać nominację i zwyciężyć w lokalnych wyborach.

Konserwatyści pragmatyczni

Konserwatyści pragmatyczni mogą z kolei zupełnie nie podzielać tego religijnego nastawienia. Obchodzić ich może nie tyle pozycja Kościoła, Chrystusa czy Boga, ile przede wszystkim własna siła oddziaływania. W obszarach, które im podlegają, chcą być surowymi ojcami, sprawować władzę zwłaszcza nad swoim życiem. Dlatego młodzi konserwatywni single – mężczyźni i kobiety – mogą chcieć uprawiać seks, nie myśląc o małżeństwie. Mogą potrzebować dostępu do antykoncepcji, wiedzy na temat chorób przenoszonych drogą płciową, informacji o raku szyjki macicy itd. A kiedy dziewczyna lub kobieta zajdą w ciążę, i nie będzie u nich sposobności czy woli do małżeństwa, konieczna może się okazać także aborcja.

Trump to konserwatysta pragmatyczny par excellence. Doskonale zdaje sobie sprawę, że jest wielu republikańskich wyborców, którzy w swoim pragmatyzmie są tacy jak on. To właśnie powód, ze względu na który ceni organizację Planned Parenthood. Dla wielu młodych pragmatycznych konserwatystów (przed, a nawet i po ślubie) to, co Planned Parenthood ma do zaoferowania, jest potrzebne: tania i dyskretna antykoncepcja, zapobieganie rakowi szyjki macicy, edukacja seksualna.

Podobnie z inną kwestią: konserwatyści w młodym lub średnim wieku pragną zwiększać swój majątek. Nie chcą zostać obarczeni kosztami opieki nad swoimi rodzicami. System socjalny i medyczny uwalnia ich od tej odpowiedzialności. To dlatego Trump chce utrzymać jego obowiązywanie.

Leseferystyczni wolnorynkowcy

Konserwatywna polityka głównego nurtu została ukształtowana nie tylko przez polityczną władzę białych ewangelikalnych chrześcijan, ale także przez środowiska działające na rzecz leseferystycznego urządzenia rynków – takiego, w którym to bogaci i korporacje ustanawiają mechanizmy na swoją korzyść z ograniczoną do minimum liczbą rządowych regulacji. Podatków nie postrzegają oni jako inwestycji w publicznie dostępne zasoby, ale jako grabienie ich zarobków (prywatnej własności) przez rząd i rozdawanie pieniędzy tym, którzy na nie sobie nie zasłużyli. Stąd bierze się antypodatkowe nastawienie i wizja rządu minimalnego republikańskiego establishmentu. Przedstawiciele tego rodzaju konserwatyzmu są całkiem zadowoleni z outsourcingu, mającego na celu zwiększenie zysku poprzez wysyłanie fabryk i usług za granicę, gdzie siła robocza jest tańsza. Skutek jest taki, że dobrze płatne miejsca pracy opuszczają Amerykę, a wraz z nimi odpływają pensje. Ponieważ zależy im na możliwości taniego importu, nie będą się opowiadać za wprowadzeniem wysokich ceł.

Jednakże Donald Trump nie prowadzi biznesu, który wytwarza towary za granicą, sprowadza je do nas i sprzedaje z zyskiem. Jako deweloper buduje hotele, kasyna, biurowce, pola golfowe. Może budować je za granicą z wykorzystaniem taniej siły roboczej, ale takich rzeczy się nie importuje. Co więcej, Trump zauważa, że większość małych przedsiębiorców w Stanach działa tak jak on: pralnie, pizzerie, restauracje, hydraulicy, sklepy z narzędziami, dostawcy, pracownicy myjni oraz wolne zawody, jak np. architekci, prawnicy, lekarze, pielęgniarki. Wysokie cła nie stanowią dla nich żadnego problemu.

Wielu ludzi biznesu to konserwatyści pragmatyczni. Lubią politykę rządu, jeśli tylko działa na ich korzyść. Weźmy za przykład prawo wywłaszczenia. Republikański establishment postrzega je jako nadużycie władzy – zagarnięcie przez rząd prywatnej własności. Ale konserwatywni deweloperzy tacy jak Trump bazują na wywłaszczeniu, bo dzięki niemu domy oraz małe przedsiębiorstwa działające w okolicy, w której chcą budować, mogą zostać poświęcone ze względu na ich plany rozwojowe. Wystarczy, że odpowiednim wkładem finansowym w kampanię i obietnicą wzrostu wpływów z tytułu lokalnych podatków przekonają do siebie miejscowe władze. Trump zrobił tak w Atlantic City, gdzie korzystając z mechanizmu wywłaszczenia, zdobył prawo własności i wybudował kasyno.

Jeśli przedsiębiorcy mają płacić za świadczenia zdrowotne pracowników, Trump chciałby, aby płacili najmniej, jak się da (w celu maksymalizacji ich zysków). Oczekiwałby zatem, żeby ubezpieczyciele i koncerny farmaceutyczne pobierali tak mało, jak to tylko możliwe. Aby zwiększyć konkurencyjność, chciałby, żeby firmy ubezpieczeniowe oferowały plany ogólnokrajowe, tak by można było uniknąć rządowych instytucji ubezpieczeniowych działających na mocy Obamacare. Celem tych instytucji jest objęcie opieką zdrowotną jak największej liczby obywateli i pomoc w uzyskaniu opieki zdrowotnej dla mało zarabiających, a nie pomnażanie zysków przedsiębiorców. Mimo że konserwatywny mainstream nie cierpi Obamacare, twierdząc, że to rządowe nadużycie, zmuszające ludzi do zakupu pewnego produktu, Trump chce je utrzymać. Dla niego bowiem obowiązek wykupu ubezpieczenia (lub uiszczenia specjalnego podatku) przez osoby prywatne i gospodarstwa domowe powiększa pulę ubezpieczonych i obniża koszty działalności biznesowej.

Przyczyny bezpośrednie i systemowe

Rozwiązywanie problemów w kategoriach przyczyn bezpośrednich polega na podejmowaniu działania bezpośredniego. Z kolei podejście systemowe rozpoznaje, że wiele problemów powstaje wewnątrz pewnego środowiska i mogą one zostać rozwiązane jedynie na podstawie działań systemowych. Przyczyny systemowe występują w czterech wariantach: łańcuch przyczyn bezpośrednich, przyczyny bezpośrednie wzajemnie z sobą powiązane (lub sieć przyczyn bezpośrednich), zwrotne pętle oraz przyczyny probabilistyczne. W przypadku globalnego ocieplenia podejście systemowe wyjaśnia, w jaki sposób zmiany powstałe w rejonie Pacyfiku mogą wywołać ogromne burze śnieżne w Waszyngtonie: masy wysoce naenergetyzowanych cząsteczek wody ulatniają się nad oceanem, uniesione następnie wiatrem w kierunku północnego wschodu i bieguna północnego, opadają zimą nad Wschodnim Wybrzeżem, a częściowo także nad Środkowym Zachodem jako masy śniegu. Podejście systemowe to łańcuch przyczyn bezpośrednich, przyczyn wzajemnie z sobą powiązanych, zwrotnych pętli i przyczyn probabilistycznych – często występujących razem.

Związki przyczynowe bezpośrednie są łatwe do zrozumienia i wydają się występować w gramatykach wszystkich języków świata. Powiązania systemowe są bardziej złożone i nie występują w gramatyce żadnego języka. Trzeba się ich po prostu nauczyć.

Badania empiryczne wykazały, że konserwatyści mają tendencję do rozumowania za pomocą przyczyn bezpośrednich oraz że postępowcom dużo łatwiej przychodzi rozumowanie z wykorzystaniem podejścia systemowego. Jako wyjaśnienie przyjmuje się, że w modelu surowego ojca głowa rodziny wymaga od dziecka lub współmałżonka bezpośredniej odpowiedzi na rozkaz, a ich odmowa powinna być karana tak szybko i bezpośrednio, jak to tylko możliwe.

Wiele z politycznych propozycji Trumpa zostało sformułowanych na podstawie przyczyn bezpośrednich. Imigranci napływają od strony Meksyku? Zbudujmy tam mur, który ich zatrzyma. Mamy wielu nielegalnych imigrantów? Deportujmy ich, nawet jeśli to 11 mln osób pracujących na rzecz naszej gospodarki i żyjących na obszarze całego kraju.

Remedium na przemoc z użyciem broni palnej to posiadanie spluwy gotowej do natychmiastowego zastrzelenia agresora. Aby zatrzymać odpływ miejsc pracy do Azji, gdzie koszty pracy są niższe i skąd na nasz rynek napływają tańsze produkty, najlepiej nałożyć po prostu na te towary wysokie cła, aby były droższe niż towary wyprodukowane u nas. W celu zaoszczędzenia pieniędzy na środkach farmaceutycznych potrzeba, by największy konsument – rząd – przyjmował oferty za najniższą cenę. Jeśli ISIS zarabia pieniądze na irackiej ropie, należy wysłać amerykańskich żołnierzy do Iraku, aby przejąć kontrolę nad jej złożami, albo zagrozić liderom ISIS poprzez zamach na życie członków ich rodzin (nawet jeśli to zbrodnia wojenna). Żeby pozyskać informacje od podejrzanych terrorystów, trzeba zastosować podtapianie lub inną, jeszcze gorszą torturę. Jeśli kilku terrorystów może przedostać się do nas wraz z muzułmańskimi uchodźcami, powinno się po prostu zakazać wjazdu wszelkim muzułmanom. To wydaje się mieć sens dla osób rozumujących na podstawie przyczyn bezpośrednich, ale nie dla tych, które widzą ogrom trudności i poważne konsekwencje podobnych działań wynikające ze złożoności przyczyn systemowych.

Polityczna poprawność

W Stanach Zjednoczonych istnieją dziesiątki milionów konserwatystów z moralnością surowych ojców i ich hierarchią wartości. Wielu z nich to osoby niezamożne lub należące do klasy średniej – większość jest białymi mężczyznami, którzy uznają siebie za lepszych od imigrantów, niebiałych, kobiet, niechrześcijan, homoseksualistów, a także ludzi polegających na opiece społecznej. Innymi słowy, są oni – jak powiedzieliby liberałowie – „bigotami”. Przez wiele lat taka bigoteria nie była publicznie akceptowana, zwłaszcza gdy pojawiało się coraz więcej imigrantów, wskutek czego kraj stał się mniej biały, gdy coraz więcej kobiet zdobywało wykształcenie i wstępowało na rynek pracy oraz gdy osoby homoseksualne zaczęły być bardziej widoczne, a ich małżeństwa dopuszczalne. Kiedy liberalne antybigoteryjne organizacje wymownie wskazywały i upubliczniały nieamerykański charakter takiej bigoterii, konserwatyści czuli się coraz bardziej atakowani przez to, co nazywają „poprawnością polityczną” – publicznym naciskiem przeciwko ich poglądom i temu, co postrzegają jako „wolność słowa”. Po 11 września krytyka „poprawności politycznej” urosła aż do przesady i bardzo mocne stały się wówczas nastroje antymuzułmańskie. Wybór na prezydenta Baracka Husseina Obamy wywołał wśród niektórych konserwatystów (np. wyznawców teorii spiskowych) taki skandal, że odmówili uznania go za pełnoprawnego Amerykanina, a tym bardziej za prawowitą głowę państwa – zwłaszcza że jego liberalne poglądy stanowiły zaprzeczenie niemal wszystkiego, w co jako konserwatyści wierzyli.

Donald Trump głośno wyraził wszystkie ich emocje – z przekonaniem, siłą, gniewem, bez żadnego wstydu. Należało więc już jedynie wspierać go i głosować na niego. Nie musieli nawet wyrażać tych „politycznie niepoprawnych” poglądów, ponieważ robił to za nich, a jego zwycięstwo uczyniło owe poglądy poważanymi. Jest dla nich mistrzem. Dostarcza im poczucia wartości siebie, siły i możliwości władzy.

Pamiętajcie o tym, kiedykolwiek słyszycie słowa „poprawność polityczna”.

Osoby z podwójnym światopoglądem

W amerykańskiej polityce brakuje środka. Istnieją osoby umiarkowane, ale nie posiadają swojej ideologii – żadnej, którą wszyscy umiarkowani by zaakceptowali. Umiarkowany konserwatysta zajmuje w pewnych kwestiach (zachodzą tu różnice między konkretnymi osobami) postępowe stanowisko. Podobnie umiarkowany postępowiec może w pewnych sprawach (znów indywidualnie zróżnicowanych) przejawiać konserwatywne poglądy. Mówiąc w skrócie, osoby umiarkowane posiadają dwa moralne światopoglądy, ale zazwyczaj korzystają z jednego z nich. Te dwa moralne światopoglądy są, ogólnie rzecz biorąc, sprzeczne. Jak zatem tkwić mogą w tym samym czasie w jednym mózgu?

Obydwa są w mózgu charakteryzowane przez obwód neuronalny. Łączy je najprostszy rodzaj obwodu: wzajemne hamowanie. Gdy jeden działa, drugi nie funkcjonuje; gdy jeden zostaje wzmocniony, drugi ulega osłabieniu. Co je włącza lub wyłącza? Odpowiedni język – taki, który pasuje do danego światopoglądu, uruchamia go i wzmacnia, wyłączając jednocześnie i osłabiając inny. Im częściej dyskutuje się o poglądach Trumpa, tym stają się one popularniejsze i tym większą zyskują moc oddziaływania – zarówno w umysłach skrajnych konserwatystów, jak i umiarkowanych postępowców.

To prawda, nawet jeśli atakujemy poglądy Trumpa. Dzieje się tak dlatego, że – jak wskazywałem w książce Nie myśl o słoniu! – zaprzeczając ramie[1], aktywujemy ją. Nieważne, czy wspieramy, czy atakujemy Trumpa, tak czy inaczej działamy na jego korzyść.

Przykład Trumpa wygrywającego z umiarkowanymi postępowcami o podwójnym światopoglądzie dotyczy chociażby członków związków zawodowych. Wielu z nich w domach lub w życiu prywatnym jest surowymi ojcami. Wierzą w „wartości tradycyjnej rodziny” – konserwatywne słowa klucze – i mogą się utożsamiać ze zwycięzcami.

Dlaczego Trump zdobył prezydencką nominację od republikanów? Spójrzcie tylko na wszystkie konserwatywne grupy, do których się odwoływał!

Dlaczego brak szczegółów w jego polityce nie ma znaczenia?

Ostatnio słuchałem znakomitej i przekonującej przedstawicielki Hillary Clinton, która, stojąc przed grupą zwolenników Trumpa, dowodziła, że nie przedstawił on żadnych politycznych planów mających doprowadzić do zwiększenia liczby miejsc pracy, przyspieszenia wzrostu gospodarczego, rozwoju edukacji, zdobycia szacunku w relacjach międzynarodowych itd. To główny argument Clinton w kampanii. Hillary ma doświadczenie, polityczne know how, wie, jak doprowadzić robotę do końca, wszystko można znaleźć na jej stronie internetowej. Trump nic z tych rzeczy nie ma. Przekaz kampanii Hillary jest prawdziwy, ale nie ma on znaczenia.

Zwolenników Trumpa i innych radykalnych republikanów to nie obchodzi. Mają ku temu dobre powody. Ich zadaniem jest narzucenie moralności surowego ojca wszystkim sferom życia. Jeśli przejmą Kongres, urząd Prezydenta i Sąd Najwyższy, będą w stanie to osiągnąć. Nie muszą nazywać swoich projektów politycznych, ponieważ republikanie mają ich setki, gotowych do wdrożenia. Muszą jedynie zdobyć pełną władzę.

Jak Trump używa twojego mózgu na swoją korzyść?

Każdy pozbawiony skrupułów i skuteczny sprzedawca wie, jak użyć twojego mózgu przeciw tobie, jak skłonić cię do zakupu tego, co sprzedaje. Jak właściwie ktoś może „użyć twojego mózgu przeciw tobie”? Co to oznacza?

Nasze myślenie korzysta z obwodu neuronalnego. Każda idea jest w nim konstytuowana. Nie mamy jednak do niego pełnego dostępu. W rezultacie, większość naszego myślenia – ocenia się, że chodzi o 98% – przebiega w nieświadomości. Myślenie świadome to wierzchołek góry lodowej.

Myślenie nieświadome dokonuje się na podstawie pewnych podstawowych mechanizmów. Trump używa ich instynktownie po to, aby skierować mózgi ludzi w stronę tego, czego pragnie: absolutnej władzy, pieniędzy, mocy, sławy.

Mechanizmy są następujące:

  1. Powtórzenia. Słowa są neuronalnie związane z obwodami, które określają ich znaczenie. Im częściej słyszy się jakieś słowo, tym częściej dany obwód jest aktywowany, staje się mocniejszy i łatwiej na nowo go rozpalić. Trump ciągle powtarza to samo. Zwyciężymy. Zwyciężymy, zwyciężymy. Zwyciężymy tak bardzo, że będziecie już znudzeni zwyciężaniem.
  2. Ramowanie: Oszustka Hillary (Crooked Hillary). Ramowanie Hillary jako osoby umyślnie popełniającej przestępstwa dla swojej korzyści, czyli jako oszusta. Powtarzanie sprawia, że wielu ludzi nieświadomie zaczyna myśleć o niej w ten sposób, mimo iż stwierdzono uczciwość i legalność jej działań w toku szczegółowego śledztwa prowadzonego przez prawicową komisję ds. ataków w Bengazi (która niczego nie znalazła) oraz FBI (które nie znalazło żadnych podstaw do oskarżeń poza brakiem klauzuli poufności na 3 spośród 110 tys. maili). Mimo to ramowanie działa. Istnieje powszechna metafora mówiąca, że Niemoralność To Bezprawie. Działanie przeciw Moralności Surowego Ojca (jedynej uznawanej moralności) jest czymś niemoralnym. Ponieważ niemal wszystko, co kiedykolwiek zrobiła Hillary Clinton, narusza Moralność Surowego Ojca, jest ona postrzegana jako niemoralna. Metafora czyni zaś jej działania bezprawnymi, więc stąd stwierdzenie, że Hillary jest oszustką. Okrzyk „Zamknąć ją!” aktywuje cały ten sposób rozumowania.
  3. Dobrze znane przykłady: gdy ma miejsce jakieś nagłośnione nieszczęście, przekaz medialny aktywuje powtarzające się ramowanie i wzmacnia je tak długo, aż z dużym prawdopodobieństwem będzie się łatwo pojawiać samo. Powtarzanie przykładów zamachów z bronią palną dokonanych przez muzułmanów, Afroamerykanów i Latynosów wzmacnia strach, że coś podobnego może przydarzyć się tobie i twojej wspólnocie – mimo minimalnego prawdopodobieństwa takiego zajścia w rzeczywistości. Trump używa podobnych chwytów, by szerzyć strach. Strach prowadzi do aktywowania tęsknoty za silnym surowym ojcem – czyli Trumpem.
  4. Gramatyka: radykalni islamscy terroryści. „Radykalni” umiejscawia muzułmanów na skali liniowej, a „terroryści” narzucają ramę dla tej skali, sugerując że terroryzm jest wbudowany w samą religię. Gramatyka nasuwa myśl, iż jest coś takiego w islamie, że terroryzm jest jego nieodłącznym elementem. Wyobraźmy sobie, że nazywamy zamachowca z Charleston[2]„radykalnym republikańskim terrorystą”.Trump jest tego świadomy, przynajmniej w pewnym stopniu. Jak powiedział Tony’emu Schwartzowi, ghostwriterowi, który napisał dla niego książkę The Art of the Deal, czyli sztuka robienia interesów: „Nazywam to hiperbolą w dobrej wierze. To niewinna forma przesady – i bardzo skuteczna forma promocji”.
  5. Konwencjonalne myślenie metaforyczne jest zanurzone w dużym stopniu w myśleniu nieświadomym. Takie normalne użycia metafor nie są właściwie odnotowywane. Pomyślmy o Brexicie, przy którym stosowano metafory „wejścia” i „opuszczenia” Unii Europejskiej. To uniwersalna metafora, że państwa są umieszczone w przestrzeni: można wejść na teren państwa, przebywać w nim i je opuścić. Jeśli wchodzisz do kawiarni, a potem ją opuszczasz, to jesteś w tym samym miejscu, w którym byłeś, zanim do niej trafiłeś. Nie musi tak być w przypadku innych sytuacji, ale taka właśnie metafora była używana przy Brexicie i Brytyjczycy uwierzyli, że po opuszczeniu UE sprawy będą się miały tak jak wtedy, gdy do niej wchodzili. Okazało się, że byli w błędzie. Sprawy zmieniły się radykalnie w czasie, gdy byli w UE. Tej samej metafory używa Trump: Uczyńmy Amerykę znów wielką. Uczyńmy Amerykę znów bezpieczną. I tak dalej. Jak gdyby istniało w przeszłości jakieś idealne państwo, do którego możemy wrócić, jeśli wybierzemy Trumpa.
  6. Funkcjonują jeszcze metafora, że Kraj To Osoba, i metonimia, że to Prezydent Reprezentuje Kraj. Stąd Obama, poprzez metaforę i metonimię, może konceptualnie reprezentować całą Amerykę. Jeśli więc mówi się, że Obama jest słaby i nieszanowany, to komunikuje się, że Ameryka z Obamą jako prezydentem jest słaba i nieszanowana. Wniosek: jest taka z powodu Obamy.
  7. Metafory kraju jako osoby i wojny bądź konfliktu między państwami jako walki na pięści między ludźmi prowadzą do wniosku, że posiadanie silnego prezydenta zagwarantuje, iż Ameryka zwycięży w konfliktach i wojnach. Trump po prostu znokautuje przeciwników. W swojej przemowie na konwencji po otrzymaniu nominacji Trump wciąż powtarzał, że dzięki niemu i współpracy z jego rządem ludzie osiągną sukces. Po jednym z takich stwierdzeń ze sceny popłynął okrzyk: „On to zrobi”.
  8. Metafora, że Naród To Rodzina, była używana podczas całej republikańskiej konwencji. Słyszeliśmy, że mamy silnych żołnierskich synów dzięki silnym żołnierskim ojcom, a „obrona kraju to sprawa rodzinna”. Z miłości Trumpa do swojej rodziny i wkładu w jej sukces mamy wnioskować, że jako prezydent będzie darzył miłością amerykańskich obywateli i wniesie wkład w sukces wszystkich.
  9. Istnieje powszechna metafora, że Utożsamianie się z Dziedzictwem Narodowym Twojej Rodziny Czyni Cię Członkiem Tego Narodu. Przypuśćmy, że twoi dziadkowie przybyli z Włoch, a ty utożsamiasz się ze swoimi włoskimi przodkami i z dumą stwierdzasz, że jesteś Włochem. Ta metafora jest naturalna. Literalnie, jesteś jednak Amerykaninem od dwóch pokoleń. Trump używał tej pospolitej metafory, gdy atakował sędziego amerykańskiego sądu dystryktowego Gonzalo Curiela, który jest Amerykaninem, urodzonym i wychowanym w Stanach Zjednoczonych. Trump przekonywał, że Curiel jest Meksykaninem i dlatego nienawidzi Trumpa i orzeka przeciwko niemu w sprawie o oszustwo popełnione przez Trump University.
  10. Istnieje też system metafor używany w sformułowaniu: „wyciągnąć coś komuś na wierzch”. Najpierw fraza „na wierzch”. Istnieje ogólna metafora, że Wiedzieć To Widzieć, jak w zdaniu: „Widzę, co masz na myśli”. Rzeczy pozostające w ukryciu nie są widoczne, dlatego nic o nich nie wiemy, zaś rzeczy, które nie są ukryte, znajdują się na wierzchu, pozostają widoczne i dzięki temu są znane. Gdy coś jest już „na wierzchu”, to z czegoś prywatnego staje się częścią publicznej wiedzy. Gdy „wyciągamy coś komuś na wierzch”, to publicznie nazywamy jego ukryte wykroczenia, umożliwiając upublicznienie tej wiedzy i wyciągnięcie konsekwencji.

Oto podstawa metaforyki Trumpa: Nazywanie To Identyfikowanie. Zatem nazwanie wrogów umożliwi ci poprawne rozpoznanie, kim oni są, dotarcie do nich i pokonanie ich. W konsekwencji samo powiedzenie „radykalni islamscy terroryści” pozwala na wyodrębnienie tej grupy, dostanie się do niej i jej zniszczenie. I odwrotnie, jeśli tak jej nie nazwiesz, nie będziesz w stanie zrobić dwóch kolejnych kroków. A więc nieumiejętność posłużenia się tymi słowami oznacza, że bronisz wrogów – w tym przypadku muzułmanów, będących z powodu swojej religii potencjalnymi terrorystami.

Zatrzymam się tu, choć mógłbym kontynuować. Wyliczyłem 10 sposobów posługiwania się nieświadomymi mechanizmami ludzkiego mózgu, którymi Trump i jego naśladowcy manipulują, by osiągnąć cel nadrzędny: wygrać wybory prezydenckie, zdobyć absolutną władzą (uwzględniającą także Kongres i Sąd Najwyższy) i w efekcie móc narzucić swoją wizję moralności surowego ojca jako modelu rządzącego Ameryką aż do nieokreślonej przyszłości.

Te 10 metod, które Trump wykorzystał do własnych celów, pozwoliło mu zdobyć prezydencką nominację – miliony ludzi oglądało i słuchało jego kampanii w TV lub radiu. Medialni eksperci nie opisali tych 10 mechanizmów ani żadnych innych, które potajemnie pracują na nieświadomości słuchaczy – mimo że ich rezultatem są Wielkie Kłamstwa powtarzane bez końca, którym wierzyć zaczyna coraz większa liczba osób.

Nawet jeśli Trump przegra wybory, dokona zmian w mózgach milionów Amerykanów, co w przyszłości nie pozostanie bez konsekwencji. Nie do przecenienia jest więc znajomość mechanizmów, jakich używa się do rozpowszechniania Wielkich Kłamstw i wbijania ich do ludzkich głów bez udziału świadomości, ponieważ są one formą kontrolowania umysłów.

Ludzie w mediach mają obowiązek informować, gdy te kłamstwa dostrzegają. W mediach jednak też istnieją ograniczenia.

Pewne rzeczy nie są w politycznym dyskursie w mediach dozwolone. Zakłada się, że reporterzy i komentatorzy powinni trzymać się tego, co świadome, zgodne z dosłownym znaczeniem. Ale większość prawdziwych politycznych dyskursów stosuje nieświadome komunikaty, które kształtują świadomy poziom myślenia poprzez nieświadome ramowanie i powszechnie znane metafory. Kluczowym jest – dla przyszłości kraju i świata, a także dla planety – żeby wszystko to stało się publiczną wiadomością.

I nie chodzi tylko o media. Odpowiedzialność spoczywa także na zwykłych obywatelach, którzy zaczynają zdawać sobie sprawę z funkcjonowania takich nieświadomych mechanizmów w mózgu, jak te 10 powyższych. Owa odpowiedzialność ciąży także na Partii Demokratycznej i wszystkich podejmowanych przez nią działaniach.

Czy wykorzystanie w strategii komunikacyjnej mechanizmów działania mózgu jest z konieczności niemoralne? Zrozumienie, jak ludzie rzeczywiście myślą, może zostać wykorzystane także do rozpowszechniania prawd, a nie tylko Wielkich Kłamstw czy reklamowania towarów.

Ta wiedza jest znana nie tylko językoznawcom kognitywnym. Uczy się o niej na kursach marketingu w szkołach biznesowych, a wspomniane mechanizmy są wykorzystywane w reklamie, aby nakłonić nas do konkretnych zakupów. Nauczyliśmy się rozpoznawać komunikaty reklamowe, które są nam serwowane przez sprzedawców. Jednakże nawet manipulacyjne reklamy potężnych korporacji, zawierające polityczny cel (jak reklamy stosowane na rzecz szczelinowania[3]), nie są tak niebezpieczne, jak Wielkie Kłamstwa prowadzące do autorytarnego rządu, który określi przyszłość naszego kraju.

Co demokraci mogą zrobić lepiej?

Po pierwsze, nie myśl o słoniu[4]! Pamiętaj: nie powtarzaj fałszywych twierdzeń konserwatystów, aby następnie próbować obalać je za pomocą faktów. Zamiast tego, działaj pozytywnie. W celu osłabienia stanowisk oponentów posługuj się pozytywną i odpowiadającą prawdzie ramą. Użyj faktów, aby wzmocnić pozytywnie przedstawioną prawdę. Stosuj powtórzenia.

Po drugie, zaczynaj od wartości, a nie od polityki, faktów czy liczb.

Powiedz, w co wierzysz, a co niedostatecznie wybrzmiało. Dla przykładu, myśl postępowa oparta jest na empatii, na obywatelach dbających o innych i pracujących za pośrednictwem rządu, aby publiczne zasoby stały się dostępne dla wszystkich: zarówno dla biznesu, jak i dla jednostek. Odwołuj się do historii, bo w początkach Ameryki skrywają się te wartości. Publiczne środki wykorzystywane przez biznes to nie tylko drogi i mosty, ale także publiczna edukacja, bank narodowy, biuro patentowe, sąd gospodarczy, wsparcie dla handlu międzynarodowego oraz oczywiście system karny. To, co prywatne, od zarania czerpie z publicznych zasobów: chodzi przy tym zarówno o nasze indywidualne losy, jak i o biznesowe przedsięwzięcia.

Wspomniane zasoby to: kanalizacja, dostęp do wody, elektryczność, jednostki badawcze i ich wsparcie: informatyka, Internet, farmaceutyka i współczesna medycyna, komunikacja satelitarna, system GPS i telefony komórkowe. Biznesowe przedsięwzięcia i indywidualne losy całkowicie zależą od publicznych zasobów. Czy kiedykolwiek to powiedziałeś? Zrobiła to Elizabeth Warren[v], a prócz niej chyba żadna inna publiczna osoba. I przestań bronić „rządu”. Mów o tym, co publiczne, o ludziach, Amerykanach, amerykańskich obywatelach, służbie publicznej i dobrym zarządzaniu. I odzyskaj wolność. Publiczne zasoby działają na rzecz wolności w życiu prywatnym i w biznesowych przedsięwzięciach.

Konserwatyści starają się, by sprywatyzować prawie wszystko i zaprzestać finansowania większości publicznych inwestycji. A wpływu publicznych zasobów na nasze wolności nie sposób przecenić. Zacznij o tym mówić.

I nie zapomnij o policji. Sprawne i poważane siły porządkowe to publiczne dobro. Szef policji w Dallas David O. Brown[6] dobrze to rozumie. Chodzi o ćwiczenia, strategię komunikacyjną, znajomość ludzi, których ma się bronić. Nie wymagaj od policji zbyt wiele: obywatele są odpowiedzialni za zapewnienie środków finansowych, żeby policja nie musiała wykonywać zadań, które powinny być zrobione przez innych.

Związki zawodowe muszą przejść do ofensywy. Są narzędziem wolności – wolności płynącej ze służby na rzecz zbiorowości. Przedsiębiorcy nazywają siebie twórcami miejsc pracy. Ludzie pracujący wytwarzają dla przedsiębiorców zyski i dzięki temu zasługują na uczciwy ich podział, a także na szacunek i uznanie. Mów o tym. Czy ze środków publicznych powstają miejsca pracy? Oczywiście. Budowanie infrastruktury tworzy miejsca pracy poprzez dostarczenie większej ilości dóbr publicznych, od których zależą indywidualne losy i biznesowe przedsięwzięcia. Publiczne zasoby są po to, by tworzyć jeszcze więcej publicznych dóbr. Wolność stwarza okazje, by działać na rzecz jeszcze większej wolności.

Po trzecie: powstrzymuj się od złośliwych pyskówek i ataków. Trzymaj się z dala od wrzasków i krzyków. Można mówić skutecznie i przekonująco także bez nich. Obama wytyczył nam drogę: liczą się obywatelstwo, wartości, pozytywne nastawienie, dobry humor i prawdziwa empatia. Zachowanie spokoju i empatii w obliczu furii jest bardzo wymowne. Bill Clinton wygrał, ponieważ promieniowała z niego empatia: była w jego głosie, kontakcie wzrokowym, mowie ciała. Zdecydowały nie jego wspaniałe zdolności jako politycznego prymusa, ale empatia, którą okazywał i do której inspirował.

Na pierwszym miejscu wartości, a fakty i polityka w drugiej kolejności – mają duże znaczenie, ale zawsze wspierają wartości, działają na ich rzecz.

Zrezygnuj z polityki opartej na tożsamościach. Nigdy więcej spraw kobiet, czarnych, Latynosów – są rzeczywiste i zasługują na publiczną dyskusję, ale wszystkie one ustępują kwestii wolności i prawom człowieka. Komunikat trzeba przecież kierować także do biednych białych! Mieszkańcy Appalachów i biali z Pasa Rdzy zasługują na tyle samo twojej uwagi, co wszyscy inni. Nie oddawaj ich losu w ręce Trumpa, który tylko zwiększy ich udręki.

I zapamiętaj nieśmiertelne zdanie Johna F. Kennedy’ego: „Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie, zapytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju”. Empatia, poświęcenie, miłość, duma z wartości naszego kraju, dobra publiczne, aby pomnażać wolność. I dojrzałość.

Bądź przygotowany. Musisz zrozumieć Trumpa – żeby zachować opanowanie przy nim i tych, którzy mu w całym kraju towarzyszą, trzeba wiedzieć, jak on działa.

 

Tłumaczyli: Mateusz Burzyk i Michał Jędrzejek

Tekst opublikowany 23 lipca 2016 r. na blogu www.georgelakoff.com. Dziękujemy prof. Lakoffowi za zgodę na publikację.

 

[1] „Rama” i „ramowanie” to pojęcia z zakresu kognitywistyki stosowane przez Lakoffa do opisu języka polityki. „Rama” to struktury umysłowe, które w sposób nieświadomy kształtują nasze widzenie świata. Przejawiają się one w sposobie, w jaki wyciągamy wnioski, czy w tym, co uznajemy za zdrowy rozsądek. „Ramowanie” oznacza umieszczanie zjawisk na szerszym tle naszych – nie zawsze uświadomionych – przekonań na temat świata, polityki, moralności. Według Lakoffa polityczny sukces opiera się właśnie na ujęciu najważniejszych zdarzeń życia publicznego w odpowiednią „ramę” (wszystkie przypisy pochodzą od tłumaczy).

[2] Strzelanina w kościele w Charleston miała miejsce 17 czerwca 2015 r. Zwolennik skrajnej, rasistowskiej prawicy zastrzelił dziewięciu Afroamerykanów zgromadzonych na nabożeństwie.

[3] Szczelinowanie hydrauliczne polega na wprowadzaniu do odwiertu wody (z dodatkiem pewnych substancji chemicznych i piasku) pod dużym ciśnieniem. To metoda stosowana np. przy wydobyciu gazu łupkowego. Budzi kontrowersje ze względu na możliwe negatywne konsekwencje dla środowiska  (np. zanieczyszczenie wód gruntowych).

[4] Słoń jest symbolem Partii Republikańskiej. Gdy ktoś daje nam komendę: „Nie myśl o słoniu!”, jak tłumaczy Lakoff w książce pod tym tytułem, wbrew naszej woli staje nam przed oczami postać słonia. Na zasadzie analogii amerykański językoznawca przekonuje, że demokraci nie powinni koncentrować się na krytykowaniu propozycji republikanów, ponieważ w ten sposób – paradoksalnie – utrwalają je w pamięci wyborców.

[5] Elizabeth Warren to profesor Harvard University, od 2013 r. senator USA z ramienia Partii Demokratycznej, dwukrotnie ujmowana na Liście stu najbardziej wpływowych osób na świecie według „Time’a”. Obecnie rozważa start w prawyborach, które wyłonić mają kandydata demokratów na przyszłego prezydenta USA.

[6] David O. Brown jest amerykańskim policjantem, w latach 2010–2016 był szefem policji departamentalnej w Dallas. Zasłynął z reform, które miały na celu poprawienie relacji między mieszkańcami a pracownikami służb porządkowych, zwiększenie zaufania do funkcjonariuszy policji i redukcję użycia przemocy fizycznej przez organa ścigania.