Na szczęście – dla Polski i Wschodu – w kraju pozostali wybitni specjaliści zajmujący się tą częścią świata. Kimś takim są autorzy książki Czarne złoto. Baca-Pogorzelska i Potocki zajmują się problematyką, od której wielu dziennikarzy stroni, czyli skomplikowanych kwestii związanych z gospodarką. Autorzy o tak złożonych sprawach potrafią pisać w sposób przystępny. Czarne złoto czyta się jak kryminał czy powieść sensacyjną; jasne poprowadzenie narracji, znalezienie odpowiednich bohaterów, przeplatanie wątków historycznych, tłumaczenie zachodzących w węglowym zagłębiu Ukrainy procesów wymagają wielkiego kunsztu i wiedzy. W tym wszystkim muszą znaleźć się: daty, liczby, procenty, o których pisze się zawsze trudno. Wyobrażam sobie, jak dużą kwerendę musieli wykonać autorzy, by w tak rzetelny i przystępny sposób opowiedzieć o tym, gdzie wędruje węgiel z Donbasu, kto (w warunkach toczącej się na Ukrainie wojny) kontroluje jego wydobycie i na nim zarabia.
Zdradzę tylko, że w reportażu pojawia się także interesujący polski wątek. Książka, choć opowiada o przemyśle węglowym, przedstawia również losy ludzi, tych, którzy nie czują się ani Ukraińcami, ani Rosjanami. Oni są z Donbasu. Pracowali od pokoleń ponad ludzkie siły, często w skrajnie niebezpiecznych warunkach, zupełnie nieświadomi, kto na wydobywanym węglu zarabia. Pozycja obowiązkowa dla każdego, kto zechce dowiedzieć się i zrozumieć, co dzieje się za naszą wschodnią granicą.
Czytaj także
Wojna aż do znudzenia
–
Karolina Baca-Pogorzelska, Michał Potocki
Czarne złoto. Wojny o węgiel z Donbasu
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2020, s. 328