Co widzi socjolożka religii, patrząc na niedawne strajki kobiet?
Widzę złość i zniecierpliwienie wielu ludzi. A także próbę – pierwszy raz tak mocną – zakwestionowania w naszym kraju hegemonii katolicyzmu oraz ścisłego powiązania między państwem i Kościołem.
Czym różnią się niedawne manifestacje od np. „czarnych protestów” z 2016 r.?
Obecne protesty mają dość wyrazisty antyklerykalny, a niekiedy nawet antyreligijny charakter. Antykościelny komponent był obecny już wcześniej, ale na pewno nie na taką skalę. Tzw. kompromis aborcyjny był traktowany jako porozumienie zawarte między politykami i biskupami. W trakcie „czarnych protestów” grupa warszawskich feministek zorganizowała choćby Konferencję Episkopatu Polek – happening odbywający się przed kościołami. W protestach tej jesieni odniesienia do Kościoła pojawiały się jednak częściej i w bardziej radykalnej formie. Jest też nowy wątek, który obserwowałam np. w dyskusjach internetowych: pytanie o to, na ile osoby pozostające w Kościele legitymizują działania instytucji. Reakcji oczekuje się dziś nie tylko od hierarchów, ale też od zwykłych wiernych. Zmienił się również kontekst. Gniew wobec Kościoła wynika nie tylko z jego oddziaływania na prawo dotyczące przerywania ciąży. Na nastroje antykościelne wpływają też przypadki pedofilii wśród księży i ich ukrywanie przez hierarchów czy udział biskupów w nagonce przeciwko osobom LGBT+.
Co wiemy o uczestniczkach i uczestnikach jesiennych protestów?
Na pewno jest to protest ludzi młodych. Widzimy w badaniach, że są oni coraz mniej religijni i coraz słabiej związani z Kościołem. Analizy Pew Research Center pokazują, że w Polsce luka pokoleniowa w religijności należy do największych na świecie – dla osób młodszych (do 40. roku życia) religia jest znacznie mniej ważna niż dla starszych (powyżej 40 lat).
Jest to też wydarzenie, które nie ograniczało się do dużych miast. Protestowano również w małych miejscowościach, w których np. wystąpienie przeciw lokalnemu proboszczowi może nieść z sobą poważniejsze konsekwencje niż w Warszawie.
W protestach kobiet biorą też udział katolicy i katoliczki. Z sondażu przeprowadzonego przez Kantar w listopadzie 2020 r. wynikało, że 67% wierzących sprzeciwia się wyrokowi Trybunału, a 45% popiera uliczne protesty.
Pojawiały się też takie inicjatywy jak np. list otwarty „Mówię dość: katoliczki przeciw wyrokowi TK”. To nie była może powszechna akcja, ale dla pewnych środowisk znacząca.
Pytam o Strajk Kobiet, bo według części publicystów to przełomowe wydarzenie, które stanie się przyczyną przyśpieszonej sekularyzacji i masowego odchodzenia Polek z Kościoła. Czy tak jest w rzeczywistości?
Trudno to tak jednoznacznie ocenić. Widzimy dużą różnorodność postaw: dla jednych kobiet ostatnie wydarzenia mogą być bodźcem do podjęcia decyzji o apostazji – zwłaszcza dla tych, które już wcześniej były na marginesie Kościoła lub pozostawały de facto religijnie obojętne. Inne zostaną w Kościele, choć będą stawiać opór wobec jego nauczania w sprawach społecznych. Ale są też takie, które popierają ograniczenie prawa do aborcji.