fbpx
CC-BY
z ks. Michałem Hellerem rozmawia Łukasz Lamża styczeń 2016

Uwikłani po uszy w czas

Czas płynie w nieskończoność, ale może być też tak, że nasz świat w końcu… zapomni o czasie. Istnienie bez czasu można sobie przecież wyobrazić. Znane są modele najgłębszego poziomu budowy wszechświata, które mają cechę określaną jako background-free, czyli „pozbawione sceny”. Czas i przestrzeń miałyby się zgodnie z nimi wyłaniać dopiero na wyższych stadiach rozwoju wszechświata

Artykuł z numeru

Świat zapomni o czasie

Świat zapomni o czasie

 

Łukasz Lamża: Augustyn powiedział tak: „Co to jest czas, wiem, gdy nikt mnie nie pyta, gdy natomiast mnie ktoś spyta – nie wiem”. Czy  coś się zmieniło w ciągu półtora tysiąca lat, od kiedy padły te słowa? Czy jest dziś jakiś specjalista czasolog, który odpowie: tak, znamy odpowiedź na to pytanie, jest to jeden z rozwiązanych problemów naukowych, jak pochodzenie człowieka albo przyczyna, dla której świeci Słońce?

Ks. Michał Heller: Skoro już Pan pyta… to nie wiem. Ale mówiąc poważnie: problem czasu to wciąż jeden z wiodących tematów filozoficznych. Krzyżują się w nim zagadnienia fizyki, filozofii przyrody, psychologii, problemy egzystencjalne, religijne… To potężny problem. I jest z nim tak jak z wszystkimi ważnymi zagadnieniami filozofii, tzn. od epoki przedsokratejskiej odpowiedzi na te pytania nie posunęły się zbyt daleko. Ale jakiś postęp jest. Polega on głównie na tym, że stawiamy te same pytania coraz bardziej świadomie.

Co to znaczy „bardziej świadomie”?

To znaczy, że mamy coraz bardziej szczegółowe pytania stawiane w coraz lepszym kontekście pojęciowym.

Czym są te szczegółowe pytania?

Weźmy np. klasyczne: „Czym jest czas?” – nie znamy odpowiedzi na to pytanie, ale możemy je obwarować całą masą szczegółowych zagadnień. Niektóre z nich są częściowo lub całkowicie rozwiązane, np. kwestia kierunku czasu. Dlaczego czas płynie? Choć nie wiemy tego do końca, to wiemy na ten temat bardzo dużo.

Dlaczego wobec tego czas płynie w jedną stronę? Dlaczego przeszłość rożni się od przyszłości?

To bardzo długa historia, która zaczęła się w XIX w. Dzisiaj zdajemy sobie znacznie lepiej sprawę, jeszcze lepiej niż nawet 100 lat temu, że czas jest elementem struktury wszechświata. Nie jest czymś istniejącym koniecznie, u podstaw wszystkiego, przed wszystkim – „przed” w sensie logicznym, a nie czasowym! – czyli nie jest czymś, co filozof określiłby jako ontologiczne a priori. Czas uczestniczy w dramacie ewolucji kosmosu. Zacznijmy jednak od początku. Samo słowo „początek” jest już silnie „uczasowione”, bo sugeruje, że istnieje jakiś moment zerowy, a przed nim czasu nie ma. Na 100% nie jesteśmy pewni, czy był moment początku czasu, czy czas był zawsze; możemy spekulować na ten temat. Ale wyobraźmy sobie coś innego. Początek nie w sensie czasowym, tylko ontologicznym. Coś… hm…

Źródło?

Tak, źródło. Praźródło. Pomyślmy o tego typu praźródle. Możemy sobie wyobrazić, że na początku nie ma nic…

Czy my tak naprawdę możemy sobie wyobrazić, że nie ma nic?

Pewnie nie możemy, ale umówmy się, że możemy [śmiech]. Że jest nic. I to nic jest czymś dziwnym, ponieważ wiąże się z nim ogromne pole możliwości. Jak nie ma nic, to wszystko jest możliwe.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się