fbpx
il. Tymoteusz Piotrowski
Olga Szmidt czerwiec 2018

W odcinkach: Piękna katastrofa

I Love Dick zaskakuje i wytrąca z rutyny. Pierwszym powodem jest szalenie interesujące podejście do porażki czy nawet „przegranej postaci”, przenicowujące stereotypowe przedstawienia i ideologię sukcesu.

Artykuł z numeru

Kochać, uprawiać, chronić

Kochać, uprawiać, chronić

Zrażona nieco rozwojem serialu Transparent, który miał swoje imponujące wzloty i – w ostatnich sezonach – także mniej interesujące upadki, obejrzałam nowe dzieło Jill Soloway z niemal rocznym opóźnieniem. Sukces serialu o rodzinie Pfeffermanów (głównym wątkiem jest niezmiennie transgenderowa tożsamość ojca) wyraźnie ośmielił reżyserkę. Co zaskakujące, I Love Dick to serial, który o wiele odważniej eksperymentuje z formą, prowadząc na nowe tory lubiany w ostatnich latach gatunek dramedy. Długo czekałam na tak piękną katastrofę.

I Love Dick to przeniesienie na mały ekran powieści o tym samym tytule, autorstwa Chris Kraus. Na poły autobiograficzna, na poły fikcyjna proza wydana jeszcze w latach 90. podzieliła i zszokowała dużą część odbiorców swoim rewolucyjnym, nieco szaleńczym feminizmem i niepodążaniem za ideologią sukcesu. Literackie źródła serialu są bardzo istotne dla przebiegu akcji oraz rozmaitych zabiegów formalnych. Jednym z nich są plansze z jaskrawymi napisami wyświetlanymi przed oczami widza w każdym odcinku. Cytaty z listów pisanych do tytułowego Dicka pojawiają się też w samym serialu – projekt artystyczny głównej bohaterki przewiduje bowiem, że fantazje seksualne wyrażone w owych listach rozlepiane są przez nią w całym miasteczku.

Serial opowiada historię Chris Kraus, niepewnej siebie reżyserki, która wyjeżdża wraz z mężem do Teksasu. Sylvère (w tej roli Griffin Dunne) otrzymuje rezydencję artystyczną w miasteczku Marfa, które w rzeczywistości również jest ważnym ośrodkiem sztuki minimalistycznej. Chris jedzie tam jednak wbrew swoim planom. Już na początku serialu okazuje się, że jej film został wycofany z festiwalu w Wenecji, i jak można sądzić na podstawie fragmentów, nie bez powodu. W roli głównej obsadzono Kathryn Hahn, znaną widzom m.in. z Transparent z roli rabinki postępowej gminy żydowskiej. W tytułowego Dicka wciela się natomiast (i tu niespodzianka) Kevin Bacon. Osobliwy i niespełniony trójkąt miłosny, jaki tworzy małżeństwo nowojorczyków z karykaturalnie męskim Dickiem, jest zasadniczym tematem serialu. Postać artysty-kowboja, który zawładnął seksualnymi fantazjami nowo przybyłej do miasta pary, ma być z jednej strony intrygująca, z drugiej zaś – kuriozalna.

Milczący i powściągliwy rzeźbiarz, który ma za nic niekończące się dyskusje o sztuce, a może nawet samą sztukę, jest osobną wariacją na temat wizerunku współczesnego artysty. Właśnie ta nieoczywistość czy wręcz nadmiarowość jego postaci obezwładnia Chris. Kiedy mąż pyta ją, czy mogą już przestać (rozmawiać o Dicku, pisać listy do Dicka, próbować się zbliżyć do Dicka, fantazjować w łóżku o Dicku, rozklejać w mieście kartki na jego temat), kobieta nie jest pewna, czy może się na to zdobyć. Mimo że to ona jest inicjatorką i realizatorką większości tego szaleńczego projektu, przeradzającego się w seksualną obsesję, Sylvère zdaje się wikłać w ten układ w nie mniejszym stopniu. Zaskoczeń nie będzie. Katastrofa pogania katastrofę, a Chris z dnia na dzień staje się z jednej strony pośmiewiskiem młodych lokalnych artystów, z drugiej zaś – przedmiotem ich własnego projektu artystycznego.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się