Muzeum Warszawy ma nową wystawę stałą. „Rzeczy warszawskie”, bo taki jest jej tytuł (tak też nazywa się książka towarzysząca wystawie), tworzy ponad 7 tys. artefaktów. Znajdują się na niej rodzinne pamiątki, znaleziska, trofea, prywatne kolekcje. Przedmioty uzyskały tu wyjątkowy status: obsadzone w roli nie tyle reprezentantów historii, ile świadków przeszłości miasta i jego mieszkańców. Kuratorzy zrezygnowali z narracji. W zamian postawili na samodzielność rzeczy – to one kształtują pamięć o mieście. Jak przyznali w jednym z wywiadów udzielonych na temat ekspozycji, inspiracją była idea norweskiego archeologa Bjørnara Olsena – sprawstwa rzeczy i ich wymykania się interpretacjom oraz działaniom ludzi. Opowiadania powstałe z okazji otwarcia wystawy, które znalazły się w 20 rzeczach o Warszawie, mimowolnie wchodzą w dyskusję z jej założeniami, przede wszystkim z tym, jak rozumieć owo sprawstwo. Choć w opowiadaniach to, co materialne, pozostaje aktorem – przedmioty wyzwalają działanie bohaterów, dają im siłę i oparcie dla tożsamości jednostkowej – to jednocześnie okazuje się, że rzeczy potrzebują także kogoś, kto wypowie ich historię bądź umieści je w jakiejś opowieści. Autorami i autorkami tej publikacji Muzeum Warszawy są: Justyna Bargielska, Sylwia Chutnik, Jacek Dehnel, Mikołaj Łoziński i Maciej Sieńczyk, młodzi twórcy związani ze stolicą. Opowiadania pokazują wywrotową naturę wyobraźni w poznawaniu przeszłości.
Zwyczajność
Wszystkie opowieści w mniejszym lub większym stopniu wiążą się z jednym z eksponatów ze zbiorów muzeum. Na każdego pisarza lub pisarkę przypadają cztery takie przedmioty, co daje w sumie 20 rzeczy o Warszawie. Wybór artefaktów mówi wiele o koncepcji kolekcji Muzeum Warszawy. Znajdziemy tu m.in. komplet biżuterii z okresu żałoby narodowej z 1861 r., cukiernicę Kulę zaprojektowaną przez rzeźbiarkę i metaloplastyczkę Julię Keilową z 1935 r., fotografię z cyklu dokumentującego powroty warszawiaków do zrujnowanego miasta autorstwa Zofii Chomętowskiej. „Rzeczy warszawskie” pokazują miasto rzemieślników, przedsiębiorców, artystów i przedstawicieli wolnych zawodów. Ich wytwory dają namiastkę tego, jak wyglądało kiedyś życie powszednie mieszkańców stolicy, odwołują się do uniwersalnej płaszczyzny codzienności – związanych z nią emocji, zmysłów, pamięci ciała. Fakty „wielkiej historii” schodzą na dalszy plan. Jednocześnie artefakty budzą poczucie stałości, istotne dla jednostkowych i zbiorowych tożsamości. Trwałe okazały się niektóre warszawskie tradycje rzemieślnicze, o czym świadczą losy luksusowej pracowni butów wykonywanych na miarę i szytych ręcznie, założonej przez Jana Kielmana, a dziś zarządzanej przez czwarte pokolenie rodziny Kielmanów. Przypadek Warszawy jest szczególny. W mieście niemal zrównanym z ziemią w czasie II wojny światowej rzeczy zyskały status relikwii, ocalałej podstawy tożsamości miasta. W wielu wypadkach pozostają jedynym zachowanym fragmentem zniszczonej kamienicy lub dowodem istnienia przedsiębiorstwa czy warsztatu. Dziwi, że kuratorzy nie wybrali bądź nie zaznaczyli w opisach przedmiotów związanych np. ze społecznością żydowską, mieszkającą licznie w Warszawie do czasów Zagłady.