fbpx
Basia Małecka marzec 2022

Więcej niż muzyka

Nie ma nic gorszego niż modne jazzowe kluby, w których jazzowi muzycy grają jazzowe standardy, a demonstrująca wysoki poziom samozadowolenia jazzowa publiczność popija winko w przyciasnych gorsetach. Rzecz w tym, że ta chroniczna egzaltacja i nadęcie pozostają w kompletnej sprzeczności z przeszłością tego gatunku i jego twórców. Bo kto dziś pamięta, że jazz narodził się w burdelu?

Artykuł z numeru

Rebecca Solnit. Głos oporu i nadziei

Czytaj także

Marcin Wilk

Trzaska mówi

Od początku, czyli przełomu XIX i XX w., ta jakże elitarna muzyka uchodziła za deprawującą, brudną i rozpustną. Zgodnie z obowiązującymi do lat 60. XX w. zasadami segregacji rasowej czarnoskórych wykonawców nie nazywano nawet istotami ludzkimi. Nic więc dziwnego, że „muzyka stała się więcej niż rozrywką – stanowiła ważny element tożsamości, pozwalający odróżnić swoich od obcych”.

W opowieści Jagielskiego splatają się historia 1. poł. XX w., przygody i osobliwości największych jazzmanów z nieskrywanym zamiłowaniem do muzyki samego autora. Wędrujemy przez kolejne miasta, w których jazz nabierał kształtów i w których przecinają się ścieżki największych tuzów. A ci z kolei sportretowani zostali nader drobiazgowo, dzięki czemu poza geniuszami dojrzeć możemy w nich szaleńców, szamanów, ekscentryków, a także ludzi samotnych, ubogich i przegranych.

Po lekturze książki ma się nieodparte wrażenie, że współcześnie jazz jest więcej niż rozrywką – stał się wyzwaniem intelektualnym, światem wymagającym na wstępie znajomości sztywnych reguł. Lecz gdyby za sprawą Świętej tradycji, własnego głosu wsłuchać się w tę muzykę na nowo, znów stanie się jasne, że historia jazzu to opowieść o ich przekraczaniu.

Czytaj także

Trzaska mówi

Piotr Jagielski

Święta tradycja, własny głos. Opowieść o amerykańskim jazzie

Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2021, s. 304