25 stycznia 2017 r. książka Rok 1984 trafił na szczyt listy bestsellerów Amazona w USA. W kolejnym tygodniu wydawnictwo Penguin USA zamówiło druk 75 tys. egzemplarzy. Craig Burke, dyrektor marketingu w Penguin USA, powiedział w wywiadzie dla „The New York Times” (25 stycznia 2017 r.), że w ciągu minionych siedmiu dni największy wzrost sprzedaży wynosił 9500%. Dramatyczny skok nastąpił po tym, jak kanały informacyjne podały, że sekretarz prasowy Białego Domu Sean Spicer oświadczył, iż prezydent Trump przyciągnął na swoją inaugurację „największą w historii publiczność”. W programie Meet the Press stacji NBC zapytano Kellyanne Conway, dlaczego Spicer wygłosił to łatwe do sprawdzenia kłamstwo. Pani Conway nie zaprzeczyła, jakoby twierdzenie było nieprawdziwe, wyjaśniła jednak, że Spicer zdecydował się przedstawić „fakty alternatywne”. Każdy, kto choć mgliście kojarzył powieść Orwella, może nawet z liceum, dostrzegł podobieństwa między jej twierdzeniem a zabiegami nowomowy i dwójmyślenia, które sprawiały, że słuchacze wierzyli w sprzeczne wersje rzeczywistości. Nawet ci, którzy nie byli w stanie dokładnie sobie przypomnieć, co się działo w książce, wyszukali w Google streszczenia i w mediach społecznościowych rozpętała się burza: pisano o obawach, że wcielenie Wielkiego Brata przejęło kontrolę nad Ameryką. Dlatego tyle osób pośpieszyło na stronę Amazona, by sprawdzić, czy Orwell rzeczywiście przepowiedział ten koszmar.
Ignorancja to siła
Można znaleźć zadziwiające podobieństwa między światem Winstona Smitha a Ameryką w trakcie i po kampanii wyborczej Trumpa.
Kontrowersyjny raport specjalnego prokuratora Roberta Muellera z marca 2019 r. wykazał istnienie niepodważalnych dowodów na ingerencję Rosji w wybory. Mówiąc konkretniej, Agencja Badania Internetu prowadziła z Petersburga program dezinformacji, który obejmował wykorzystanie blogów i innych mediów społecznościowych.
Wiele zarzutów przeciw Hillary Clinton dotyczących niewłaściwego korzystania z rządowych e-maili, kiedy zajmowała swoje stanowisko, pochodziło z blogów tej organizacji. Nie dało się w żaden sposób potwierdzić ich autentyczności, a udawały one amerykańskie fora, niektóre powiązane z rządem USA. W 2018 r. były pracownik agencji wyznał „The Washington Post” (17 lutego 2018 r.): „Od razu czułem się jak postać w książce Rok 1984 George’a Orwella – było to miejsce, gdzie trzeba pisać, że białe jest czarne, a czarne jest białe. Gdy się tam trafiało, od razu ogarniało człowieka uczucie, że jest w jakiejś fabryce, w której kłamstwo, mówienie nieprawdy to przemysłowa linia produkcyjna”. Mogłyby to być słowa Winstona Smitha, a wrażenie, że pierwowzorem agencji było Ministerstwo Prawdy, wzmacniają wyznania Ludmiły Sawczuk. Sawczuk pracowała dla Agencji Badania Internetu, a w 2015 r. zaskarżyła swojego pracodawcę w związku z pogwałceniem kodeksu pracy. Później stała się demaskatorką praktyk, które były równoznaczne z przemocą psychologiczną. W materiale Working in Russian Troll Factory Pushed Reporter to „Edge of Insanity” (Praca w rosyjskiej fabryce trolli pchnęła reporterkę na „skraj szaleństwa”) na portalu Polygraph.info12 powiedziała: „Świadomość, że można wymyślić każdy fakt, a potem patrzeć na jego idealną synchronizację w środkach przekazu w postaci potężnego wypływu informacji i rozpowszechnienie go po całym świecie, zupełnie niszczy psychikę”. To samo spotkało Winstona Smitha.