W tym samym czasie korespondowałam z redaktorami pisma wydawanego przez Centralny Komitet Katolików Niemieckich na temat tekstu, o przygotowanie którego zostałam przez nich poproszona. Otrzymałam od nich dokument zawierający najważniejsze wskazówki redakcyjne. Wśród nich znalazła się również uwaga: prosimy o posługiwanie się językiem wrażliwym na kwestię płci. Te odmienne od naszych standardy nie są kwestią ostatnich lat. W latach 90. niemieccy katolicy brali aktywny udział w wypracowywaniu obowiązującego tam prawa aborcyjnego. Wsparli wówczas rozwiązanie dopuszczające zabieg przerwania ciąży do 12. tygodnia z przyczyn społecznych pod warunkiem odbycia wizyty w poradni, która zajmuje się wsparciem dla ciężarnych kobiet. Jedna z największych sieci takich poradni prowadzona jest przez organizację świeckich katolików. Być katolikiem w Niemczech oznacza coś zupełnie innego, niż być katolikiem w Polsce. Dla mnie osobiście jest to niezwykle przygnębiające spostrzeżenie. Zdaję sobie sprawę, że dzieli nas ogromny dystans doświadczeń, których nie pokonają jedno ani nawet dwa pokolenia.
Czytaj także
Zabijanie Boga
W osobistym i przejmującym komentarzu nad przyczynami obecnego kryzysu w polskim Kościele ks. prof. Michał Heller pisze, że jedną z nich jest opóźnienie w nadążaniu za współczesnością. To nie jest oczywiście kwestia ostatnich dekad, lecz wieków. Poważnej zadyszki Kościół doznał już u progu renesansu.
Wstrząs, jakim dla zachodniego Kościoła była reformacja, nie doprowadził do odpowiednio głębokiej reformy. W efekcie między strukturami kościelnymi a coraz silniej rozwijającym się światem nauki i kultury rośnie coraz głębsza przepaść. To sprawia, że dla wielu osób proponowane dziś przez hierarchów diagnozy i odpowiedzi są po prostu tak odległe od rzeczywistego świata, że prowadzi to nie tyle do negacji tych wypowiedzi, ile ich odrzucenia.
Polski tytuł głośnej książki C.S. Lewisa brzmiał: Odrzucony obraz. Lewis posługiwał się jednak zwrotem discarded image. Discarded, jak trafnie podkreśla prof. Heller, oznacza coś więcej niż zignorowanie – raczej wyrzucenie czegoś, co zostało do tego stopnia zużyte, że nie warto zaprzątać sobie tym głowy. Dawny obraz świata, którym osoby reprezentujące struktury kościelne posługują się do dziś, aby objaśniać ludziom świat, dla większości ludzi jest po prostu czymś, czym nie warto zaprzątać sobie głowy, niemalże jak opowieściami o żółwiach, na których ten się wspiera.
Ważnym bohaterem marcowego „Znaku” jest wspomniany już ks. prof. Michał Heller, któremu poświęcony jest Temat Miesiąca. Nie umiem wymienić nazwiska drugiej takiej osoby w polskim życiu publicznym, która zrobiła równie wiele w obszarze pytań o sens nauki i sens wiary. Zrodzony po II Soborze Watykańskim dialog ludzi nauki i Kościoła znalazł się dziś w martwym punkcie. To jeszcze jedno wyjaśnienie przyczyn różnic między Kościołem polskim a niemieckim. Tam od czasu reformacji kształtuje się kultura krytycznej refleksji, dialogu teologii i filozofii, myślenia religijnego i świeckiego, nauki i wiary.