Rosenberg był jednym z najbliższych współpracowników Adolfa Hitlera. Redagował najważniejszą nazistowską gazetę „Völkischer Beobachter”. Posłował do Reichstagu. Pełnił funkcje szefa Urzędu Polityki Zagranicznej NSDAP, ministra Rzeszy ds. okupowanych terytoriów wschodnich. Do historii przeszedł jako główny architekt ideologii nazizmu, twórca teorii supremacji rasy aryjskiej, autor Der Mythus des 20. Jahrhunderts (Mitu XX wieku), nazistowskiego bestsellera.
Jakim Rosenberg był człowiekiem? Co myślał, podpisując dokumenty, które oznaczały śmierć dla setek tysięcy ludzi? Pytania takie dla wielu mogą brzmieć kontrowersyjnie. Postawienie ich nie musi jednak oznaczać próby wybielania biografii zbrodniarza. Co więcej, analizy tzw. psychohistorii – często marginalizowane przez zawodowych badaczy dziejów – mogą doskonale uzupełnić studia nad funkcjonowaniem aparatu partyjnego w III Rzeszy, wzajemnych powiązań między politykami niemieckimi, tak na poziomie instytucjonalnym, jak i czysto towarzyskim. Po lekturze Dzienników widać, że Rosenberg był skrajnym oportunistą, nieustannie zabiegającym o względy Hitlera. Jego światopoglądem rządziła mieszanina dogmatyzmu, pragmatyzmu oraz moralności negującej istotę praw człowieka. Rosenberg był antysemitą, antykatolikiem i rusofobem, zatwardziałym fundamentalistą całkowicie oderwanym od rzeczywistości, a przy tym osobą wiecznie sfrustrowaną, o chorych, wygórowanych ambicjach. Główne wątki książki koncentrują się wokół idei Lebensraumu, czyli przestrzeni życiowej dla narodu niemieckiego i kolonizacji Europy Wschodniej, stosunku do Kościołów oraz polityki zagranicznej, zwłaszcza wschodniej. O planach Endlösung pisał jak o projekcie integracyjnym dla kontynentu, eksterminację Żydów traktując jako pierwszy krok ku zjednoczonej Europie.
Informacje o Polsce rozsiane są w kilkunastu miejscach Dzienników. Rosenberg wspomina możliwość antykominternowskiego sojuszu polsko-niemieckiego, dyskutowanego w Berlinie jeszcze za życia Piłsudskiego. Z kolei w rozmowie z Hitlerem na początku 1940 r. barwnie opisuje niszczący – jego zdaniem – wpływ katolicyzmu na kulturę polską: „Kontrreformacja dokonała tu świadomego wytrzebienia; u władzy pozostała warstwa z niejakim polorem kultury społecznej, zdolna do kilku mężnych wybuchów, ale niezdolna do konstruktywnego budowania” (s. 292).
Dzienniki Rosenberga przypominają silva rerum. Dla historyków epoki nowożytnej owe modne księgi domowe to istne skarbnice wiedzy – lądowały w nich zarówno notatki, wiersze, przepisy kulinarne, jak i manifesty polityczne. Podobnie przedstawia się narracja zapisków Rosenberga. W wielu miejscach zamieniają się one w chaotyczny, rozwlekły, eklektyczny w formie strumień świadomości. Rosenberg lubił plotkować o politycznych rywalach, drwić z nich. Jednocześnie często użalał się nad sobą. Polityk prezentował wydarzenia wybiórczo, rzadko jednak koloryzował – wolał przemilczeć niewygodne dla siebie fakty lub wydarzenia doniosłe, w których nie brał udziału. „Pisanie do szuflady” stanowiło dla niego formę terapii, podnoszenia własnej samooceny.