fbpx
Yossi Klein Halevi, fot. Forum
z Yossim Klein Halevim rozmawia Marta Duch-Dyngosz maj 2021

Nie wierzę w grzeczny dialog

Palestyńczycy i Izraelczycy powinni usłyszeć wzajemnie swoje głosy. Znamy nasze stanowiska polityczne. Uwewnętrzniliśmy slogany. Teraz potrzebujemy wsłuchać się w nasze opowieści, bo to one czynią nas ludźmi.

Artykuł z numeru

Za wyborem i życiem

Czytaj także

Magdalena Kozłowska

Banknoty bez Mizrachijczyków

Jeśli miałby się Pan przedstawić w jednym zdaniu, to co by Pan powiedział?

Jestem religijnym Żydem, poszukiwaczem duchowości, pisarzem i kimś, kto żyje między Holokaustem i odkupieniem.

Co to znaczy, że żyje Pan między Holokaustem i odkupieniem?

Dziś cała ludzkość znalazła się między apokaliptycznymi obawami a  nadzieją na odkupienie. Jesteśmy świadomi, że żyjemy w wyjątkowym momencie historii. Świat może się rozpaść na naszych oczach, czy to ze względu na tragiczne skutki ocieplenia klimatu, czy z powodu konfliktu nuklearnego. Jednocześnie dostrzegamy, jak rzeczywistość zmienia się w  sposób, który do tej pory był nie do pomyślenia: w zawrotnym tempie postępuje globalizacja komunikacji, a dzięki temu wzrasta poczucie przynależności do jednej wspólnoty  – ludzkości. Właśnie przechodzimy przez niepowtarzalne doświadczenie zarazy, która dotknęła nas wszystkich. Jako Żyd posługuję się specyficznym językiem  – poruszam się pomiędzy Holokaustem a powrotem Żydów do ich starożytnej ziemi. To są dla mnie dwa bieguny, które wyrastają z żydowskiej historii, a jednocześnie mogą służyć jako metafora dla uniwersalnych przeżyć – apokalipsy i odkupienia.

W Polsce ukazało się tłumaczenie Pana nowej książki pt. Listy do mojego palestyńskiego sąsiada. Jak opisałby Pan swoje stanowisko wobec konfliktu palestyńsko-izraelskiego?

Dla mnie punktem wyjścia jest to, że jako Żyd, jako Izraelczyk mam obowiązek chronić i zapewnić przetrwanie państwu Izrael. To, co jest okrutne w tym konflikcie, to fakt, że nie toczy się on o ziemię, ale o uznanie prawa Żydów do powrotu do ich domu. Jesteśmy jedynym krajem na świecie, nad którym wisi wyrok śmierci wydany przez sąsiadujące państwa. Ponadto Izrael musi się mierzyć z międzynarodowym ruchem nawołującym do jego bojkotu i  izolacji.

W takiej sytuacji priorytetem staje się bezpieczeństwo, z którym mamy bardzo poważne problemy na Zachodnim Brzegu, jednym z najbardziej niebezpiecznych terytoriów na świecie, czy w Strefie Gazy. Izrael znajduje się w  niezwykle trudnym położeniu.

Są też inne elementy, które mają tu znaczenie.

Jesteśmy jedyną demokracją na świecie, która długoterminowo okupuje inny naród, a okupacja i demokracja to rzeczy ze sobą sprzeczne.

Wiem jednak, jak znaleźliśmy się w tym położeniu. Wcale nie chcieliśmy być okupantami. Zmusiła nas do tego sytuacja. To, czego oczekujemy od naszych sąsiadów, to usłyszeć wyraźne zapewnienie, że jeśli wycofamy się z Zachodniego Brzegu, osiągniemy pokój. Od żadnego przedstawiciela Palestyńczyków nie usłyszeliśmy do tej pory tego zdania. Rozumiem zatem, dlaczego Izrael pozostaje okupantem. Jednocześnie pojawił się inny czynnik, który skomplikował naszą sytuację moralną  – mianowicie doprowadziliśmy do tego, że potrzebę bezpieczeństwa pomyliliśmy z  terytorialnymi pragnieniami.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się