fbpx
fot. Wikimedia commons
Joanna Guszta lipiec-sierpień 2021

Z natury rzeczy

Kwiecista filiżanka, wiklinowy koszyk, słomiana mata, pasiasta tkanina – przedmioty z Cepelii przez długie lata towarzyszyły codzienności wielu Polaków, będąc niemymi świadkami naszej krzątackiej natury.

Artykuł z numeru

Sztuka zachwytu

Czytaj także

Joanna Guszta

Zapomnij

Ludowe wyroby spod znaku kogucika ze stylizowaną na pismo odręczne typografią autorstwa Józefa Mroszczaka wielu osobom z pewnością pomagają przywołać minioną codzienność, która łatwo umyka pamięci.

Może będą to barwne plamy ręcznie malowanej salaterki na wiśnie, zapach wikliny przecieranej z kurzu wilgotną ścierką, faktura zasłony, która ukrywała bawiących się w chowanego. Wyobrażam sobie, że ich widok, zapach, dotyk mają moc wydobywania wspomnień z najskrytszych zakamarków pamięci. Wdzięk i oryginalność przedmiotów gwarantuje ich większą skuteczność w wywoływaniu retrospekcji. Dobrze sobie uświadomić tę funkcję dodaną rzeczy w naszych domach – magazynowanie nieuświadomionych wrażeń czy niepozornych zdarzeń z naszego życia, o których Jolanta Brach-Czaina pisała jako o niezauważalnej codzienności.

Celem utworzonego w 1949 r. Centrum Przemysłu Ludowego i Artystycznego była ochrona polskiego rękodzieła i sztuki ludowej. Ambicją – stworzenie narodowego stylu, połączenie starego z nowym, unikatowej dekoracyjności z prostotą i funkcjonalnością, przeniesienie pierwiastka ludowego do miast. Jeszcze w latach 70. instytucja działała prężnie, kwitł eksport, a sklepy funkcjonowały w każdym większym mieście. Kiedy na początku lat 90. ukazały się Szczeliny istnienia, oryginalna Cepelia była już po likwidacji. Na jej miejsce powstały inne podmioty, które dziś, po przegranej z kapitalizmem, zamykają ostatnie sklepy, zdejmują szyldy, a co cenniejsze zasoby z magazynów przekazują do muzeów. Światła w Cepeliach gasną, ale ponadpięćdziesięcioletnie przedmioty w wielu domach wciąż pracowicie zapisują naszą codzienność, by w odpowiednim momencie o niej opowiedzieć.