W podtytule książki Brakujący element znalazła się zapowiedź rewizji, zmiany, a przynajmniej dopełnienia obrazu polskiej sztuki XX i początku XXI w. o wątki ezoteryczne. Działania niezbędnego, bo jak można przeczytać we wprowadzeniu do tego zbioru wydanego pod redakcją Joanny Kaiser i Jakuba Woynarowskiego, nieuwzględnianie pozaracjonalnych korzeni modernizmu nie tylko czyni jego obraz niepełnym, ale też ma wpływ „na powszechne problemy z percepcją sztuki współczesnej wśród szerokich rzesz odbiorców”.
Jest to jednocześnie skromna publikacja – znalazło się w niej pięć tekstów pokazujących przede wszystkim obecność wątków ezoterycznych w twórczości polskich artystek i artystów. Jej autorzy podkreślają zresztą, że jest to jedynie „pierwszy krok” w wypełnieniu luki w naszej percepcji nowoczesnej sztuki. Pamiętając o tym zastrzeżeniu, warto uważnie przyjrzeć się Brakującemu elementowi, ponieważ pokazuje nie tylko pomijane wątki w sztuce i marginalizowane artystki oraz artystów, ale też zachodzące obecnie zmiany, wykraczające poza twórczość artystyczną.
Max Weber, opisując zachodzące procesy modernizacyjne, mówił o „odczarowaniu świata”. Miał na myśli postępującą racjonalizację i formalizację stosunków społecznych poprzez odrzucenie tego, co irracjonalne, nadprzyrodzone i niewytłumaczalne. Jednak modernizm miał także inne, pozaracjonalne korzenie związane z fascynacją metafizyką, ezoteryką i okultyzmem. Dotyczy to również sztuk wizualnych, o czym przypominała m.in. duża, przekrojowa wystawa Traces du Sacré zorganizowana w 2008 r. w paryskim Centre Pompidou. Pokazywała ona, że kluczowi artyści minionego wieku, od Wassilego Kandinskiego, Kazimierza Malewicza i Pieta Mondriana po Josepha Beuysa, Barnetta Newmana i Anisha Kapoora odwoływali się do tego, co duchowe, niematerialne, do wierzeń czy mitów. Wydanie książki Brakujący element to dobra okazja do postawienia pytania, dlaczego pozaracjonalne korzenie zostały zepchnięte ma margines i mimo ważnych wystaw i publikacji nadal nie są w pełni zrehabilitowane.
Przywołanie tych korzeni komplikuje obraz XX-wiecznego modernizmu, ale też szerzej: postrzegania nowoczesności.
Pokazuje to Jakub Woynarowski w tekście otwierającym publikację, w którym na przykładzie fascynacji kryształem – uchodzącym za uniwersalny symbol ducha i intelektu – przypomina związki między myśleniem ezoterycznym i poszukiwaniami alchemicznymi a awangardową twórczością.
„Światło stara się przeniknąć cały kosmos i żyje w krysztale” – głosił żyjący na przełomie XIX i XX w. pisarz i artysta Paul Scheerbart. Dlatego też forma kryształu stała się dla niego punktem wyjścia do projektów architektury przyszłości, mającej być narzędziem przemiany człowieka. Forma ta, rozwijana, przekształcana, m.in. w figurę spirali, pojawia się potem, o czym przypomina Woynarowski, u czołowych twórców sztuki nowoczesnej: od prekursorki abstrakcji Hilmy af Klint i Władimira Tatlina, twórcy pomnika-Międzynarodówki, ikonicznego dzieła konstruktywizmu, po Roberta Smithsona i jego Spiralną groblę, usypaną w 1970 r. nad Wielkim Jeziorem Słonym w Utah, jeden z najważniejszych przykładów sztuki ziemi.