fbpx
Załozyciele Hecy: Emilia, Maks, Paulina. fot. Rafał Mrozinski
Załozyciele Hecy: Emilia, Maks, Paulina. fot. Rafał Mrozinski
Martyna Słowik styczeń 2025

Zarabianie na zmianie

Kiedyś teściowa Pauliny zapytała, czym właściwie zajmujemy się w pracy. Gdy usłyszała odpowiedź, skwitowała: „A to heca!”. Oto jesteśmy.

Artykuł z numeru

Zróbmy sobie dziecko

Maksymilian Flemming, prezes spółdzielni socjalnej Heca z Tczewa: – Chcemy pomóc zbudować ludziom stabilne i sensowne życie, ich personę i ścieżkę kariery, a później wypuścić ich w świat.

Paulina Kremer, członkini zarządu Hecy: – Zarabianie pieniędzy przez organizację społeczną dla pewnej części społeczeństwa wciąż jest co najmniej niezrozumiałe, a może nawet podejrzane. Staramy się mówić otwarcie o tym, na czym zarabiamy i jak wydajemy te pieniądze, komunikować nasze działania społeczne na równi z biznesowymi.

Emilia Garska, socjolożka, artystka, menedżerka społeczna Hecy: – Obecnie mamy sześć linii biznesowych. Najstarszą są Tczewscy Kurierzy Rowerowi. Przez ponad sześć lat daliśmy w niej pracę kilkudziesięciu osobom zmagającym się z różnymi problemami: uzależnieniami, bezdomnością, niepełnosprawnością czy uchodźstwem.

Z trojgiem przyjaciół, założycielami Hecy, spotykam się w klubokawiarni Jasna w Tczewie – przestrzeni kulturalnej, którą stworzyli w ramach działania spółdzielni.

Wnętrze w niczym nie ustępuje modnym wielkomiejskim kawiarniom. Jest jasne, dobrze zaprojektowane, ma wysoki bar z krzesłami, nieduże kawiarniane stoliki, gdzieniegdzie kolorowe fotele, poduszki, tkaniny i kwiaty w doniczkach. Z sufitu zwisają oryginalne lampy. Na ścianie, tuż po prawej stronie od wejścia, wisi czarna rama a w niej „Zasady Jasnej”. Czytam: „Każdy, kto potrafi uszanować zasady Jasnej, jest tutaj mile widziany”. I dalej: „Dostępność kultury jest ważna, dlatego znakomita większość naszych wydarzeń jest bezpłatna. Nasz zespół jest różnorodny, łączymy ludzi w różnym wieku, różnej płci, różnego pochodzenia i orientacji. Taka jest heca z nami, że daje nam to radość i energię”. W kolejnych zdaniach założyciele informują, że w Jasnej nie ma akceptacji dla agresji słownej i fizycznej, i o tym, że menu oraz playlista są ustalane przez ekipę Jasnej i żeby zostawić je w spokoju. Jest też prośba o szacunek dla sąsiadów i ciszę przy wychodzeniu z wydarzeń kulturalnych, niewnoszenie własnych napojów i jedzenia, a także dbanie o ład i stan techniczny lokalu.

Zamawiam flat white z owsianym i po chwili kawę przynosi mi Michaił – Rosjanin, który do Polski przyjechał w 2018 r., a do Hecy trafił niespełna cztery lata później.

– Dzień po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie Michaił wraz z żoną Anastazją przyszli do Hecy i zapytali, co mogliby zrobić, żeby z tego miejsca pomóc Ukrainie. Tak ich poznaliśmy – wyjaśnia mi Maks. Spółdzielnia prowadziła wtedy punkt pomocy dla osób uciekających przed wojną zza wschodniej granicy: zbierała i rozdzielała odzież, jedzenie, organizowała noclegi oraz pomoc prawną dla Ukrainek i Ukraińców.

Anastazja: – Jesteśmy za Ukrainą i nie wyobrażamy sobie, że można inaczej. Z powodu wojennej sytuacji rozstaliśmy się z wieloma rosyjskimi znajomymi i przyjaciółmi, którzy popierali inwazję. To oni przestali się z nami kontaktować. Nie mam żalu, jeżeli bez nas czują się lepiej, to ich prawo. Każdy może wybrać. Chcielibyśmy zostać w Polsce na zawsze, ale teraz cały czas żyjemy w strachu przed deportacją. Słyszeliśmy o takich przypadkach. Głośno sprzeciwiamy się wojnie w Ukrainie, wysyłamy też pieniądze na pomoc ukraińskim schroniskom dla zwierząt. Ślady tego zostają na naszych kontach bankowych. Gdybyśmy przekroczyli rosyjską granicę, mogłoby być naprawdę źle.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się