Linde znów wprowadza nas w sam środek przestrzeni bardzo intymnych relacji i emocji, o których mówi za pomocą niezwykle skondensowanej formy prozy poetyckiej. Tym razem zaprasza do kobiecego świata, opowiadając historię Eleonore i jej dwóch córek Sontag i Silji.
„Nigdy nie byłyśmy jednym” – tłumaczy Sontag swojej starszej siostrze Silji, na co ta odpowiada jej: „Byłyśmy w tej samej historii”. „Bycie w tej samej historii” oznacza u Linde nieustanne napięcie między bliskością a oddaleniem, konieczność ciągłego negocjowania swojego miejsca. Dla Eleonore wiąże się to z próbą pogodzenia kariery naukowej z trudną rolą, jaką okazuje się macierzyństwo. Natomiast dla jej córek łączy się z walką o względy i uznanie matki. Dziewczynki wychowują się w jednym domu, lecz dojrzewanie i wkraczanie w obcy świat wymusza symboliczne wejście do osobnych rakiet: konfrontację ze sobą podejmowaną z pewnego dystansu, ale ze świadomością, że są siostrami, nawet jeśli oznacza to bycie zupełnie różnymi.
Z opowieści Linde wybrzmiewa pytanie o to, jakie są granice naszej osobności. Jak daleko trzeba się posunąć, żeby wiedzieć, że w ogóle się tam było? Czy zdjęcie hełmu to akt odwagi, czy też naiwnego zachłyśnięcia się wolnością? Na te pytania nie ma właściwych odpowiedzi, polecieć w kosmos oznacza bowiem zawalczyć o siebie, pozwolić sobie być na własnych warunkach, absolutnie niesprowadzalnych do sytuacji innej osoby i relacji, jakie buduje ona z bliskimi.
_
Ida Linde
Poleciały w kosmos
tłum. Justyna Czechowska,
il. Zosia Dzierżawska,
Wydawnictwo Lokator, Kraków 2016, s. 154